Dziś był dzień najbardziej wyczekiwany przez pierwszoroczniaków. Pierwsza lekcja latania, to nie byle co. Choć była wczesna pora, to jedna dziewczynka nadal siedziała na wygodnym fotelu w PW i czytała "Quidditch przez wieki". Była mugolaczkom i bardzo bała się wysokości, a to że będą latać na miotłach wcale jej nie pomogło. Myślała, że jeśli przeczyta trochę o quidditchu to będzie jej łatwiej, ale się przeliczyła. Znowu zastanawiała się co by było, gdyby była czarownicą czystej krwi. Pewnie umiałaby teraz perfekcyjnie latać na miotle, jej rodzinie nic by nie zagrażało i nie byłaby wyzywana przez Ślizgonów od szlam. Może nie płacze na każdym kroku, ale jest jej przykro i ledwo się powstrzymuje by nie rozpłakać się przed wszystkimi. Wzięła sobie słowa Julii do serca i musi być twarda by pokazać, że to na niej nic nie robi.
-Miona...? -usłyszała szept i omal nie dostała zawału.
Szybko się odwróciła.
-Neville? Co ty tu robisz?
-Mógłbym o to samo zapytać... -Mruknął do siebie. -A teraz mów. Czemu nie śpisz?
-Nev, ja się boję... Boję się latania. Wiem, że to może wydawać głupie, ale ja się serio boję...
Chłopak powiedział ostatnią rzecz jaką mogła się spodziewać.
-Powiedziałaś chyba z cztery razy "boję", więc jest naprawdę źle! -Spróbował zażartować, ale Hermiona nie zrozumiała jakże zabawnego żartu. -Też się boję... Nie zauważyłaś, że jestem ciamajdą? Miona ja nawet hasła do wieży zapomniałem, a raz ubrać majtek, ale to inna sprawa... Ty masz lęk wysokości, a ja mam to i jeszcze więcej. Dzielna jesteś, dasz radę przestań i tyle czytać! Dziewczyno ty zaraz staniesz się chodzącą encyklopedią! Minęły dopiero dwa tygodnie, a ty już przeczytałaś połowę biblioteki.
-Wypraszam sobie! Kocham czytać i nikt mi nie zabroni tego robić. Poza tym to encyklopedią chciałabym być...
-Miona, to był żart, no z tą encyklopedią... -Zaczął z uśmiechem. -Ja tu do ciebie z sercem, chcę ci pomóc i zmusić do snu, a ty nic! Nawet "dzięki" czy coś!
Hermiona zamknęła książkę i wstała.
-Dziękuję, Neville... -wyszeptała i uśmiechnęła się lekko.
Weszła po schodach do swojego dormitorium, położyła się do ciepłego łóżka i zasnęła. Longbottom stał nadal na środku PW.
Co ja nagle taki mądry się zrobiłem? Chyba za dużo czasu spędzam ze stryjem... Oj, stanowczo za dużo.
Chłopak wrócił z powrotem do dormitorium i od razu zasnął, tak jak jego przyjaciółka.
~*~
Stali na boisku ustawieni w rzędzie na przeciwko siebie -Ślizgoni z jednej, a Gryfoni z drugiej. Patrzyli na siebie wrogo i z ręką na sercu można powiedzieć, że nie robili nic żeby się sprowokować, tylko czekali aż pani Hooch się w końcu przyjdzie. Jak jej nie było tak nie ma, a gdy pierwszoroczni tracili już nadzieję, że w ogóle się zjawi -przyszła. Momentalnie na twarzach uczniów pojawiły się uśmiechy, a zniknęła niepewność.-Dzień dobry. Nazywam się Hooch i będę was uczyć latania na miotle. -Powiedziała z wielkim uśmiechem. -No, na co czekacie? Stawać obok mioteł!
Wykonali polecenie, a większość nawet wystawiła już rękę do przodu. Pozostali, widząc to zrobili to samo.
-A teraz musicie powiedzieć "do mnie"! -wyjaśniła pani Hooch. -A gdy miotła będzie już przez was trzymana, usiądźcie na niej.
Nielicznym miotła od razu znalazła się w ręce, jedni musieli powtórzyć słowa jeszcze raz; jeszcze inni wciąż powtarzali te dwa wyrazy aż miotły wylądowała w ich dłoniach. Jedną z tych osób była Hermiona, a drugą Neville.
-Bardzo dobrze! Teraz musicie... -Nie dokończyła, bo jeden z uczniów wznosił się w powietrze coraz wyżej i szybciej. -Na Merlina, chłopcze! Wracaj na ziemię, teraz!
Pani Hooch zaczęła panikować, a w jej oczach pojawił się strach i przerażenie, kiedy zobaczyła jak Neville leci wprost na ...mur.
-Panie Longottom! Niech pan natychmiast się... -Kolejne słowa ugrzęzły profesorce w gardle. Było już za późno, chłopak z wielkim impetem uderzył w ścianę i osunął się po niej na ziemię.
Przerażeni Gryfoni i kilka Ślizgonów natychmiast do niego podbiegli. Pozostali patrzyli na to z rozbawieniem i wrednymi uśmiechami. Pani Hooch przebijała się przez gapiów aż w końcu udało jej się dotrzeć na sam przód, gdzie leżał poszkodowany. Neville miał przecięty łuk brwiowy, podbite oko, napuchniętą wargę z której leciała krew, a jego lewa ręka była wygięta pod dziwnym kątem. Chłopak był biały jak ściana i nieprzytomny. Dookoła niego klęczeli załamani przyjaciele, a zaraz potem, również nauczycielka.
-Odsuńcie się! -rozkazała, patrząc na klęczących.
-Ale...! -zaczął Dean.
-Żadnych "ale", Thomas! Odsuńcie się natychmiast! -warknęła stanowczo, a oni zrobili jak kazała.
Pani Hooch wzięła nieprzytomnego Neville'a na ręce i ruszyła w stronę szkoły. Nagle zatrzymała się i z surową miną obejrzała.
-Jeśli zobaczę kogoś w powietrzu na miotle, to zostanie wywalony ze szkoły nim ktokolwiek zdąży powiedzieć "quidditch"! -zawołała w kierunku uczniów i ruszyła dalej.
Za panią profesor podążali zmartwieni przyjaciele Neville'a oprócz Harry'ego, który stał teraz cały czerowny ze zdenerwowania i patrzał na jednego ze Ślizgonów. Longbottom dostał dzisiaj rano Przypominajkę, a teraz Malfoy trzymał ją w swoich oślizgłych łapach. Potter podszedł do platynowłosego, który się śmiał, i wyciągnął rękę po własność swojego przyjaciela.
-Oddawaj to Malfoy! -warknął.
-Bo co ty mi zrobisz Potter? -zapytał z sarkazmem. -Podoba mi się i chyba sobie to wezmę. -Wystawił rękę z przedmiotem. -Longottom powinien pilnować prezenciku od babuni, a teraz należy do mnie! Ten grubas i niedorajda pewnie się nawet nie skapnie!
-Zamknij się! -zawołała zdenerwowana Parvati. -Akurat ty nie powinieneś się odzywać! Najpierw spójrz w lustro, a potem się odzywaj.
-A ty co, Patil? W Longottomie się zakochałaś, że tak go bronisz? -zakpiła Pansy Parkinson. Nikt nie ma prawa, a w szczególności Gryfoni, obrażać jej przyjaciół.
Ślizgoni zaśmiali się złośliwie, a Parvati zrobiła się cała czerwona ze złości, ale nie odezwała się ani słowem.
-Ty się lepiej zamknij Parkinson i zajmij własnym tyłkiem! -warknął Harry, a Patil spojrzała na niego z wdzięcznością. -Oddawaj to Malfoy. Mówię ostatni raz!
Ale tleniony nie miał zamiaru słuchać się okularnika. Wsiadł na miotłę i wzniósł się w powietrze.
-Chcesz? To sobie ją weź. Za wysoko Potter, a może ty nie umiesz latać? -zapytał z kpiną Draco, potrząsając Przypominajką.
Potter prychnął i również odbił się od ziemi i znalazł się na przeciwko Ślizgona.
Nikt nie będzie mówił, że nie umiem latać!
Spojrzał wrogo w oczy Malfoya i wyciągnął rękę po przedmiot, który aktualnie znajdował się w dłoni Dracona.
-Powiedziałem, Potter, chcesz to ją sobie weź! -zawołał i rzucił kulą.
Harry bez zastanowienia "wystrzelił" by złapać Przypominajkę. Leciał, a wiatr rozwiewał mu włosy i wesoło muskał jego skórę. Jak on tęsknił za tym uczuciem... W domu mógł latać codziennie, ale tu? Nie pozwolono mu nawet zabrać miotły. Oczywiście przemycił ją zmniejszoną przez tatę, ale nie miał okazji polatać. Chłopak leciał szybciej i szybciej, a jego oczy przez cały czas były wgapione w jedną rzecz, w ową Przypominajkę. Był już blisko, już czuł, że zaraz będzie u celu. Złapał, złapał ją. Jego serce przepełniła duma, a jego oczy zwróciły się w stronę Ślizgona, który patrzał na to wszystko z niedowierzanie. Teraz już o wiele wolniej, podleciał do niego.
-I co zdziwiony? -zaśmiał się z wielkim uśmiechem Harry.
-Nawet nie wie pan jak bardzo, panie Potter. -Odpowiedział. Harry'emu coś się nie zgadzało. Nie powiedział tego Malfoy, a jakaś kobieta. Odwrócił się i zobaczył opiekunkę swojego domu.
No to mam przerąbane...
-Za mną. -Zarządziła z surowym wyrazem twarzy.
Jeszcze lepiej... Wywalą mnie z budy, a to dopiero drugi tydzień. Matka mnie zabije!
Zeskoczył z miotły i podążył za panią profesor, tam gdzie jeszcze niedawno poszli jego przyjaciele. Nauczycielka szła nie odwracając się za siebie, a Harry wiedział już, że ma wielkie kłopoty. Kiedy ominęli gabinet należący do McGonagall, do którego myślał że pójdą, to w jego głowie pojawiły się jeszcze gorsze myśli.
Idziemy do Dumbledore'a... Kurde, jest gorzej niż myślałem!
Jednak Harry się myslił, nie szli do żadnego Dumbledore'a ani nawet do pani Hooch. Profesor McGonagall zatrzymała się dopiero przed klasą pana Corissa. Z grzeczności zapukała i bez pozwolenia weszła.
-Witaj John, mogę prosić Wooda na słówko? -zapytała z miłym uśmiechem. Gdy profesor się zgodził z klasy wyszedł chłopak, który wyglądał na około 15 lat. -Potter, Wood za mną.
Oliver zastanawiał się co takiego zrobił i układał już plan jak z tego wybrnąć. Za to Harry nie miał zielonego pojęcia o co tu chodzi. Przez całą drogę rzucali sobie zdziwione spojrzenia. Gdy dotarli do gabinetu nauczycielki to weszli za nią do środka. W tym momencie profesor McGonagall odwróciła się w ich stronę.
-Potter, to jest Oliver Wood. Oliverze, znalazłam ci nowego Szukającego! -powiedziała z dumą, wskazując na Harry'ego.
Wood obszedł go dookoła, a na sam koniec się uśmiechnął.
-Nada się! -odpowiedział wesoło. -No, pani profesor. Myślę, że w tym roku możemy wygrać Puchar Quidditcha!
-Mam taką nadzieję... -Mruknęła McGonagall, ale lekko się uśmiechnęła. Wiedziała, że Harry będzie taki sam jak jego ojciec -niesamowity w quidditcha.
-Ale znaczy, że będę grał na pozycji Szukającego? Przecież pierwszoroczni nie mogą zapisywać się do drużyny. -Powiedział zaskoczony Potter. -Co nie znaczy, że mi się to nie podoba... -Dodał z wielkim uśmiechem.
-Co nie znaczy, że nie będziesz ukarany. -Oznajmiła profesorka z bardziej surowym wyrazem twarzy.
-Co?! -wykrzyknął okularnik. -Ale, proszę pani...!
-Żadnych "ale", panie Potter.
-Ale ja muszę trenować!
-Nie ochodzi... No racja, Potter, musicie trenować. Tym razem ci się udało. -Powiedziała; nie uśmiechnęła się, ale kąciki ust jej zadrżały. -Możecie już iść.
-Dziękuję, pani profesor! -zawołali w tym samym momencie i wyszli z klasy.
Zupełnie jak ojciec... O, nie! Żeby tylko nie robił tych okropnych kawałów, bo Argus ma już bliźniaków Weasley'ów na głowie!
~*~
Potter biegł korytarzem, a zatrzymał się dopiero przed SS. Nie zapomniał przecież o swoim przyjacielu, który miał wypadek. Nagle Harry przypomniał sobie o Przypominajce, która znajdowała się na dnie kieszeni jego bluzy. Otworzył drzwi i szybkim krokiem podszedł do łóżka obleganego przez resztę jego przyjaciół.-Co z nim? -zapytał lekko przestraszony. Zupełnie zapomniał o tym co się przed chwilą wydarzyło. Teraz najważniejszy był jego przyjaciel.
-Neville teraz śpi, gdybyś przyszedł prędzej to może byś z nim pogadał. -Odezwał się Ron.
-Nie o to mu chodzi, kretynie! -warknęła podenerwowana Julia. -Neville ma złamaną rękę w dwóch miejscach, poza tym nic wielkiego się nie stało. Jest poobijany i posiniaczony, ale najważniejsze że żyje. Pani Promfey dała mu jakiś eliksir, a rany po rozcięciach zniknęły. Później drugie i jego twarz nabrała kolorów, a podbite oko nie było już podbite. Przed chwilą zasnął.
-To dobrze, powinien odpoczywać... -Mruknął Seamus. -Mów co z tobą.
-Miałeś kłopoty?
-Wylecisz ze szkoły?
-Czemu ty zawsze musisz się w coś plątać?
-Co się stało?
-Jak McGonagall cię ukarała?
-Zgwałciła cię?
-Mogę skłamać, że ratowałeś mi życie. Mam o zrobić?
Pytali jedno przez drugie.
-Może trochę wolniej? -zapytał rozbawiony Harry. -Nie. Nie. Bo lubię. Malfoy zarąbał Neville'a Przypominajkę, a ja ją mu odebrałem. Zostałem Szukającym Gryfonów. Co?! Nie! Fuj! Nie musisz, Dean, nie chcę wylecieć z drużyny.
Wszyscy byli zaskoczeni tym co powiedział im Harry, a raczej tym co odpowiedział.
-A możesz opowiedzieć co się zdarzyło? -zapytała niepewnie Hermiona, która trzymała dłoń Neville'a w swojej.
-Jasne... -Mruknął Potter i zaczął opowiadać.
O tym jak Malfoy zabrał Przypominajkę i nie chciał oddać, jak Parvati broniła Neville'a, o tym jak złapał prezent Longbottoma i tym co zdarzyło się w gabinecie McGonagall. Wszyscy zaczęli gratulować Harry'emu tego że został Szukającym ich domu i kiedy już z powrotem usiedli na miejscach, Neville się obudził.
-O, sześć Harry... -Mruknął z lekkim uśmiechem.
-Siema! -zawołał wesoło Potter. -Nie zgadniesz co mam!
Wyciągnął z kieszeni bluzy Przypominajkę i wręczył ją Neville'owi.
-O dzięki... Myślałem, że ją zgubiłem... -Szepnął ze słabym uśmiechem. -Gdzie była?
-W łapach Malfoya, ale nie martw się! Od dezynfekowana! -zaśmiał się Harry i poklepał przyjaciela po dłoni.
-Parvati tu była i wszystko nam powiedziała. Masz kłopoty? -zapytał przejęty.
-Nie, nie mam. -odpowiedział okularnik i ponownie opowiedział całe zajście. -...i tak zostałem Szukającym.
-Gratuluję! -zawołał wesoło Neville, ale to był błąd, bo gardło zaczęło go piec.
-Wszystko w porządku? -zapytał zmartwiony Seamus.
-Mym... -Mruknął Neville. -Ej, będziesz pierwszym Szukającym na pierwszym roku od wielu lat!
-Noo. Wood mi mówił! -zaśmiał się Harry. -Ron, twoi bracia też są w drużynie, nie?
-Są pałkarzami, jednymi z najlepszych. Pewnie już dawno wygraliby Puchar, ale od czasów Charlie'go nie było żadnego dobrego Szukacjącego. Teraz to Puchar Quidditcha mamy gwarantowany!
Wszyscy przyznali mu rację, a u Neville'a siedzieli do wieczora, a potem wrócili do PW i poszli spać. Zasnęli od razu, bo ten dzień był naprawdę ciężki.
Łapcie rozdział ;) Kolejny pojawi się za tydzień o tej samej porze ^^
Dedykacja: Abigail
CZYTAM = KOMENTUJĘ
Pierwsza? Pierwsza. Pierwsza! Wow, kobieto to jest ...GENIALNE! <3 Podobnie jak w książce, ale nie tak samo i to mi się podoba! Biedny Neville, mam nadzieję, że długo nie poleży w Skrzydle ;C A Harry już ma czarne myśli, najlepiej sam by się już ładował do Ekspres Londyn xD Chłopie ty tutaj dostajesz nagrodę za łamanie regulaminu, a myślisz o najgorszym! Ciesz się puki masz, matołku bo druga taka okazja może się nie trafić! Hermiona już taka załamana i najlepiej by z dachu skoczyła... NIE! To nie jest żaden pomysł i nie bież go do jakiegoś rozdziału, bo Cię zabiję! Ja nie żartuję... A potem jako duch będziesz musiała mnie wyciągać z pierdla i na co Ci to?! Ogólnie to super wykombinowałaś z tą lekcją latania... Serio super! A Pansy taka wyszczekana (Mopsica - wyszczekana :D Dobra ja jej nie obrażam bo ją lubię ;3) i Parvati też. Draco też umie dowalić, ale się na niego fochnęłam... No sorry! Żeby mi tu Neville'a obrażać? Nagrabiłeś se Malfoy i szybko sobie nie odgrabisz! Nie wiem czy takie słowo w ogóle istnieje xD O rany, ale się porobiło... Harry jest Szukającym i to dzięki Malfoy'owi! No i tu dla ciebie plusik, fretko Ja tam na miejscu Pottera nie dałabym mu o tym zapomnieć do końca życia ;3 Julia jak zwykle "miła". Hym... Ta dziewczyna coraz bardziej mnie zadziwia i nie mogę jej rozgryźć. No po prostu super! Biedny Neville ;C Cudownie! Harry jest Szukającym! :* Ekstra!
OdpowiedzUsuńCzekam na nn, która mam nadzieję będzie za tydzień! <3333
Pozdrawiam i życzę Ci kochana weny,
Ala :*
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńBoże, kobieto! Nie mam słów... Coś ty zrobiła z Neville'kiem?! Mam Ci strzelić w łeb? Ale gdyby nie to i Malfoy, to Harry nie byłby Szukającym, więc nie wiem co myśleć... Jezuu, wiesz jak ja się wystraszyłam? O mało co na zawał nie poszłam kiedy przeczytałam, że to Neville. Czemu to zawsze musi się przydażać mu? Przynajmniej przyjaciele byli z nim w trudnych chwilach... A Longbootom taki mądry! Hahaha, nie mogłam z tego o encyklopedii xd Ten rozdział mnie kompletnie zadziwił! A jeszcze te myśli Harry'ego, były jakże pozytywne :D McConagall pomyślała o Jamesie, hym... Nie dziwię się, on jest przystojny i MÓJ ^^ Cholera, nie wiem co więcej pisać...! Wszystko po prostu boskie <3
OdpowiedzUsuńCzekam na nn i WENKI Zgredku :*
Pozdrawiam,
Weszłam wczoraj i się zachwyciłam :D Komentuję na bieżąco, żeby nic nie przegapić :D
OdpowiedzUsuńJeden błędzik: mogolaczkom - to powinnaś napisać przez ą, bo to liczba pojedyncza :)
Neville zapomniał ubrać majtek! Hahahahahahahaahahahahahahahahahahahahahahaha :D Aż kawę wyplułam do kubka XD Dobre to! :D
Hermi chciałaby być encyklopedią? O.o Wyobraziłam sobie książkę z burzą bujnych, brązowych loków >.<
ZGWAŁCIŁA CIĘ? - i znowu dawka szczerego, głośnego śmiechu! Bomba :D
Potem taki błąd, który często się zdarza: "od dezynfekowana". Powinnaś użyć raczej słowa "zdezynfekowana", bo to, co Ty napisałaś, wyszło jak drobne zaprzeczenie tego, co chciałaś przekazać ;)
Poza tym znalazłam kilka literówek, ale tego się nie czepiam, bo sama je popełniam :) I to masowo! Później zamiast pisać nowe rozdziały, to betuję stare, ale co tam :D No i jeszcze interpunkcja, ale tego też się nie czepiam :)
Wczoraj, gdy weszłam tu pierwszy raz, zyskałaś nową fankę :D Podoba mi się w ogóle pomysł na bloga. Chyba nigdy nie natknęłam się na podobnego, za co duży plus! :D
No i świetnie piszesz :D Masz poczucie humoru i potrafisz przelać to na tekst.
Oby tak dalej :*
Pozdrawiam Cię cieplutko, życzę dużo weny i fajnych pomysłów iii... do następnej notki <3
PS zapraszam również do siebie :)
magic-can-do-everything.blogspot.com
dramione-fremione.blogspot.com
Bardzo fajne. Nie mogę doczekać się kolejnego rozdziału w twoim wydaniu.
OdpowiedzUsuńPS. Nie pojmuję dlaczego nie weszłađ na pierwszy rozdział na http://opowiescizhogwartu.blogspot.com/
To takie miłe, czytać to i mieć tę świadomość, że Voldemorta nie ma! Wszystko jest takie proste, poukładane i na miejscuu. Naprawdę, mówiłam to już, ale powiem jeszcze raz - brawo za pomysł!
OdpowiedzUsuń-------
im-possible-dramione.blogspot.com
Kolejny świetny rozdział! (: Czekam na następne i zapraszam do siebie! (:
OdpowiedzUsuńhttp://ffharrypottersyriuszblack.blogspot.com/
Świetny rozdział :* Czekam na reakcję rodziców Harrego na dostanie się do zespołu.
OdpowiedzUsuńJeżeli możesz powiadom mnie o następnym rozdziale w zakładce spam:
http://dorcas-meadowes-huncwoci.blogspot.com/
Łohohoho! :*
OdpowiedzUsuńBoski rozdział!
Biedny Neville, co on tej ścianie zrobił, że mu się tak odwdzięczyła? ;___;
Cieszymy się, że nie ma tu nic zamieszczone o Atakach, bo serio boimy się co może stać się ze światem magii! ;O
Harry jest naszym kochanym ...Szukającym! <3333333
McSztywna pomyślała o Jamesie, ale miło i Harry nie dostał szlabanu :D
Mamy nadzieję, że Potter zaakceptuje Seamusa wilkołaka :)
~Snape and Avada
Kolejny genialny rozdział :D
OdpowiedzUsuńCzekam na nn i rodziców harrego!
Paulla K
Ajjjjj <3 Rozdział wspaniały *-*
OdpowiedzUsuńHarry szukającym! Tak! :D
Tylko ten Malfoy... Ciągle taki niemiły i ogólnie dupek :c Szkoda xD
To takie słodkie, że wszyscy siedzieli praktycznie cały czas obok Neville'a *-* Ah ci Lunatycy! Zawsze razem! *0*
Czekam na kolejny! ;D
Pozderki i duuuuuużo weny! :*
Twoja Eveneth.
Hej kochana! :*
OdpowiedzUsuńPrzede wszystkim dziękuję za te cudowne komentarze u mnie! Salazarze, cieszyłam się, jak głupia do tego telefonu, że moja mama spytała się mnie, czy wszystko w porządku :O <3
Rozdział fenomenalny! Masz smykałkę do pisania!
Uwielbiam, jak Malfoy jest Malfoy'em <3 W końcu to Malfoy B)
Kocham Pansy, Godryku, uwielbiam ją ! <3 Świetnie oddałaś jej charakter!
Oj, Harry, no ciekawe, co wymyślisz:D
Ciekawy pomysł z tą lekcją latania, ciekawy:3
Ja przez twoje teksty w tych wszystkich rozdziałach czuję, że z moją psychiką jest coraz gorzej o.O W pozytywnym tego słowa znaczeniu! :D
Błędów kilka jest, ale ja na to nie zwracam uwagi :D
Jeeeny, tak się śmiałam, że mnie brzuch rozbolał :O Miej mnie na sumieniu! :3
Ogółem to rozdział jest świetny! ♥
Oby więcej takich świetnych ci się pisało z łatwością!
Czekam na kolejny rozdział i życzę WENY ;**
Pozdrawiam, skarbie <3
***
http://dramione-milosc-przez-glupote.blogspot.com/ NOWY ROZDZIAŁ :)
Jak zwykle świetnie! Do niczego nie mogę się przyczepić.
OdpowiedzUsuńPrzepraszam, że nie komentowałam, ale moje lenistwo nie zna granic. :/
Muszę koniecznie wziąć się za czytanie od początku, bo po przeczytaniu ostatnich dwóch rozdziałów, nie może być inaczej :3
Zapraszam też do mnie, pojawil się rozdział 3 : thatisveryinteresting.blogspot.com
Pozdrawiam , #Iryna :*
Piękny, cudowny, ciekawy, zabawny ♥
OdpowiedzUsuńJak zwykle świetny :*
Cleo Vaness
Aaa, to znowu ja! Ej, coś ty zrobiła z Neville'm?! Przecież to... to zniewaga żeby go okaleczać! Kobito, musisz go naprawić, bo inaczej się obrażę! Harry dopierdzielił Malfoy'owi i do tego pokazał mu kto jest lepszym :) Ta Herm jest spoko, taka mądra jak encyklopedia xD No dobra, słońce ja nie mam dużo czasu, więc kończę... Rozdział jest SUPER :*
OdpowiedzUsuńPozdro i WENY,
Kakashi
Jejku biedny Neville! ;C
OdpowiedzUsuńHarry szukającym, jeeej! ;3
Neville pocieszyciel, poradnia otwarta od godziny 3.00 do 7.00 chętni pisać na fb xD Miło z jego strony, że tak pocieszał Mionę. To było takie słodkie ♥
Ale Harry dowalił Draco :D A Pansy Parvati :D
Jakie to było kochane, kiedy oni tak siedzieli z Neville'm ♥
Cudny rozdział, kochana :*
Pozdro,
Krejzolek :*
Długo mnie tu nie było, przyznaję się bez bicia... Ktoś ukradł mi konto Google, a jak już postanowiłem komentować z Anonima, to kompletnie zapomniałem o tym blogu... :( Przepraszam! Ale wiesz jak żałuję? Przez ten czas rozwinęłaś się i to bardzo. Twoje rozdziały są o wiele lepsze niż na samym początku i lepiej się je czyta. Dużo nowych rzeczy i postaci się pojawiło, poza tym częściej piszesz rozdziały :3 Powiem Ci tak. Dumny jestem, że to czytam! Ogólnie coraz bardziej mi to wszystko się podoba i nie podoba! Podoba, bo wszystko jest super, a nie podoba, bo możliwe że Voldemort jest! co wtedy będzie? Kto zginie, a kto pozostanie żywy? Świetny pomysł z wilkołactwem Seamusa, Lunatykami i że postacie są podobne do Huncwotów! Twoje teksty mnie rozwalają, a postacie są wyraziste. Julia wie czego chce i twardo stąpa po ziemi, już ją lubię! Mam nadzieję, że ten blog, gdy Lunatycy będą starsi, no nie wiem 15 lat, to że nie zamieni się to w kolejną miłosną historyjkę przepełnioną cukrem! Błagam nie rób mi tego :D Rozdział naprawdę świetny, Martyno, a może Zgredku? (:
OdpowiedzUsuńŻyczę Ci dużo weny i czekam na kolejny ciekawy rozdział ;>
Pozdrawiam,
Kamil D. (komentuję na Twoim drugim blogu)
Genialne, genialne, genialne!
OdpowiedzUsuńPowiedz mi Zgredziu, jak ty to robisz, hmm? Oddawaj talenta! Hahahaha :D
A przechodząc do rozdziału...
Herma encyklopedią? Dlaczego mnie to nie zdziwiło?:D
James na pewno będzie z Harry'ego dumny, a Harry będzie mógł wreszcie użyć swojej przemyconej miotły<3 hepi end:3 Znaczy się nie end. nie bierz sobie tego enda na serio, nie możesz teraz tego skończyć, nie w takim momencie! Chcesz, żebyśmy nigdy się nie dowiedzieli o co chodzi z tymi atakami? Ty nie masz serca!!! :(((((
Pozdrawiam i życzę weny kochana!<3
PS: Pisz częściej te rozdziały:(
Kocham, kocham, kocham ten moment!!! Został świetnie, wybitnie przez Ciebie napisany. Harry jak zawsze broni swoich przyjaciół! Dzielny chłopak :)
OdpowiedzUsuńNo i został szukającym. Już wiedzę jak James pęka z dumy. Na pewno już go tam przeszkolił i to porządnie. Harry umie wszystko, co powinien :) I najlepsze z tą miotłą. Czego ja się spodziewałam? Że Huncwot pozwoli swojemu synowi pojechać do Hogwaru bez miotły? :D To by było niemożliwe :)
A najlepsze jest to, że Harry słucha się raczej Lily niż Jamesa. Zawsze sobie tak to wyobrażałam :)
Rozdział wybitny, genialny, niesamowity, fantastyczny...!!!! :D
Pozdrawiam i czekam na kolejny ♥
http://magicznaprzystanblogowelfik.blogspot.com/
Jestem okropna! Nie wierzę, po prostu nie mogę zrozumieć, jak można być tak tępym jak ja i komentować dopiero teraz... nie rozumiem siebie. Tak bardzo kocham lekcje latania, a w twoim wykonaniu, gdzie Harry jest taki pewny siebie i od urodzenia dobrze nauczony latania mogło byc tylko lepiej <333. Przepraszam za ten poślizg z komenotwaniem... Na chwilę obecną mam i tak multum zaległości na innych blogach, u niektórych spóźniam się już ponad miesiąc xD. Ale dobra, powaga. Kończę ze słabymi wymówkami i przejdę do tego, od czego praktycznie powinnam zacząć- treściwego komentowania :D
OdpowiedzUsuńPiersza scena mnie porusyzła... Neville jest takim świetnym kumplem <333. I potrafi pocieszyć człowieka, nie ma co:
"eż się boję... Nie zauważyłaś, że jestem ciamajdą? Miona ja nawet hasła do wieży zapomniałem, a raz ubrać majtek, ale to inna sprawa... " xDDDDDDDD NIE MOGĘ ODDYCHAĆ.
Rozumiem przerażenie bohaterów, tym bardziej, że są z mugolskiej rodizny. Bez jaj, ja bym sie chyba zesrała, gdyby mi kazano wejść na miotłę xD. Zresztą widać, że obawy Neville nei były takie tam- chłopak ma jakiś zmysł Trelawney do przewidywania przyszłości ;>. Jak to się nazywało... o, otwarte oko! xD Wykrakał sobie ten wypadek i ma.
No i jedna z moich ulubionych scen Kamienia- Harry pokazuje Malfoyowi, kto tu UMIE latać xDDDD. Widać różnicę między Twoim Harrym a Harrym Rowling.
HR (Harry Rowling): Co będzie jak go wyrzucą? Dursleyowie będą się z neigo śmiać... Znowu wszystko będzie takie beznadziejne
HT (Harry Twój): Jeszcze lepiej... Wywalą mnie z budy, a to dopiero drugi tydzień. Matka mnie zabije!
XDDDDD. Lily niewątpliwie by go zabiła. Poćwiartowała, a potem wrzuciła na pożarcie kałamarnicom w jeziorze hogwarckim... xD. No i trafiłaś w moje wyobrażenia rodizny Potterów :D. James to taki ojciec na luzie, idol dzieciaków, a Lily to taka... Molly Weasley xD. Wszyscy się jej boją, a jak powie NIE, to nikt sie nawet nie zająka xD. No i jeszcze jeden fragment nie daje mi spokoju:
"Oczywiście przemycił ją zmniejszoną przez tatę"- padłam. Kocham Jamesa... TAK BARDZO KOCHAM JAMESA.On się chyba popłacze ze szczęścia, jak się dowie, że jego syn już po dwóch tygodniach w Hogwarcie został szukającym! Pęknie z dumy... ojj, pęknie :D.
No i Lunatycy, którzy tak martwią się o swojego Przywódcę ;>...
-Wylecisz ze szkoły?
-Czemu ty zawsze musisz się w coś plątać?
-Co się stało?
-Jak McGonagall cię ukarała?
-Zgwałciła cię?
Hahahhahahahah <333. To są prawdziwi następcy Huncwotów moi drodzy! PRAWDZIWI! Profesor McGonagall, Filch może mieć tam Weasleyów na głowie, ale Weasleyów jest dwójka, a Lunatyków piątka plus Mion i Julia. Jak połączą siły to będzie ich... uwaga DZIEWIATKA, a wtedy... ojjj, panie Filch, przewiduje bardzo ciężką depresję xD
Rozdział bardzo, bardzo dobry :D. Teksty postaci mnie po prostu rozbrajały, serio, Dziewczyno, zazdroszcze poczucia humoru. Pękałam ze śmiechu i pękam cały czas :D. Jestem ciekawa, jak opiszesz pierwszy mecz Gryfonów ;>. No i dalej czekam jak potoczy się sprawa z Seamusem... :D
Pisz szybko!
WEEEENY :*
No i przede wszystkim- dziękuję baaardzo, baaardzo za nominację :***. Aż mi serducho mocniej zabiło <333.
Pozdrawiam,
Wierna fanka,
Abigail