-Harry, masz to zjeść! -zawołała zirytowana Hermiona, wpychając mu do buzi tosta.
-Nie... będę... niczego... jadł... -Powiedział przez zaciśnięte zęby, bo w innym wypadku Herm już dawno wypchałaby go jedzeniem.
-Chcesz zemdleć na meczu? Jeszcze coś ci się stanie! -dodała zmartwiona.
-Ciul z nim! A co jeśli przez to Gryfoni przegrają?! -zawołał przestraszony Ron.
-Ale tylko jednego, okej? -zgodził się łaskawie Harry.
-Niech już ci będzie... -Mruknęła z rezygnacją Granger. -Ale jeśli coś ci się stanie, to żeby nie było wszystko na mnie!
-Okej, rozumiem.
-Ale wygrasz, nie? -pytał dalej Rudy.
-No oczywiście, że wygramy! -zawołał radośnie Potter.
-Tak! -krzyknęli słyszący to uczniowie, no może z wyjątkiem Ślizgonów, którzy się zdenerwowali.
-Ej, Potter! -krzyknął Marcus Flint na całą salę, a gdy ten na niego spojrzał, kolejny raz wrzasnął. -Ty w ogóle umiesz latać na miotle?!
-Przekonasz się to ci w pięty pójdzie. Rozgromimy twoją cienką drużynę! -zaśmiał się Fred Weasley, a zaraz po nim prawie cała sala.
-Zamknij mordę, Weasley. Ja przynajmniej nie musiałem harować przez cały rok na nowe gacie! -warknął rozdrażniony kapitan Ślizgonów, a wszyscy Ślizgonie wybuchli śmiechem.
-Ale ty na swoją mordę jeszcze nie zarobiłeś! Od kogo pożyczyłeś ten pysk? Od matki czy krowy?! -warknęła Angelina Johnson, posyłając Ślizgonom wyzywające spojrzenie.
-Ale ja przynajmniej nie jestem dziwką! -zaśmiał się szyderczo Flint.
-No ja bym się kłócił, krzywo ryjcu! -wywarczał zdenerwowany Potter. Fred go obronił, ale oberwał. Angelina tak samo, a teraz przyszedł czas na tych półgłówków...
-Jak ty się odzywasz do lepszych od siebie?! -zawył.
-Jeśli masz na myśli siebie, to lepiej od razu zgłoś cię do psychiatryka i zapisz na długoletnie leczenie najgorszego przypadku głupoty! -zaśmiał się Harry.
-Ty się lepiej... -Nie dokończył.
-CISZA! -krzyknął profesor Dumbledore. -Odejmuję Gryffindorowi i Slytherinowi po 10 punktów za wasze zachowanie, a teraz siadać!
Wszyscy ze zdziwieniem patrzyli na profesora. On jako jedyny z nauczycieli nie odjął jeszcze nikomu żadnych punktów, co najwyżej dał szlaban, więc teraz musiał mieć coś ważnego do powiedzenia.
-Przepraszamy, dyrektorze... -Mruknęli cicho winowajcy i szybko zajęli swoje miejsca.
-Mecz zostaje odwołany z powodu... -Nie dane mu było dokończyć.
-CO?! -wrzasnęła zgodnie cała sala, ale profesor był pewien takiej reakcji.
-...z powodu ważnego dla nas, nauczycieli, powodu. Z przykrością muszę wam powiedzieć, że nie mogę powiedzieć o co chodzi. Przekażę wam tylko dwie istotne rzeczy. Po pierwsze, mecz zostaje przesunięty na jutro. Po drugie wejście na korytarz na trzecim piętrze jest surowo zabroniony. Obrona Przeciw Czarnym Mocą będzie teraz odbywała się w dotąd nieużywanej klasie na szóstym piętrze. Wracając do tematu trzeciego piętra. Jeśli wam życie miłe, lepiej tam nie wchodźcie. Może was coś złego spotkać, a my -tu wskazał na grono pedagogiczne. -nie chcielibyśmy tego. Jeśli zobaczymy kogoś kręcącego się tam, to odejmiemy dużą liczbę punktów i szlaban będzie gwarantowany. Możecie już iść. A, bo bym zapomniał! Lekcje są dzisiaj odwołane. Do zobaczenia na obiedzie...
Uczniowie bardzo zdziwieni wyszli z WS i rozeszli się do swoich PW by porozmawiać na temat tego wszystkiego. Lunatycy, Hermiona i Julia siedzieli już w fotelach i rozmawiali przyciszonymi głosami.
-O co tu chodzi? -zapytał przestraszony Neville, wiercąc się w fotelu.
-Nie mam pojęcia Nev, ale się dowiemy. -Odpowiedział mu nadal zdziwiony Harry.
-Ale nie musieli od razu odwoływać meczu. Coś mi tu śmierdzi i to na pewno nie są skarpety Rona. -Odezwał się zamyślony Seamus.
-Masz rację! -poparł go Rudy. -Ej!
Blado skóry cicho się zaśmiał.
-Nie ma teraz czasu na żarty! -powiedział poważnym tonem Harry. Rzadko zdarzało mu się być poważnym, a jak już takie coś miało miejsce, to musiało być naprawdę poważnie.
-Powinniśmy się raczej zastanowić dlaczego nie można wchodzić na korytarz na trzecim piętrze. To jest bardziej dziwne od odwołanie tego meczu. Quidditch jest super i w ogóle, ale tu chodzi o coś więcej! O coś o co boi się sam Dumbledre. Przecież on nigdy nie był taki poważny! -odezwała się po długiej chwili milczenia Hermiona, która miała nieobecny wzrok.
-Zgodzę się z Granger. Tu coś jest wyraźnie nie tak. Zobaczcie jak Dumbledore się tym wszystkim przejął! zwykle jest taki wyluzowany, a dzisiaj nawet punkty odjął. -powiedziała po chwili zastanowienia Julia.
-Miał być mecz, a wyszło jakieś gówno... -Mruknął Ron.
-Zamknij się! -warknęli wszyscy zirytowani.
-Mecz będzie jutro i nie rób z tego takiego halo. Nie rozumiesz, że w Hogwarcie coś się dzieje?! -syknął na niego Dean.
-Może coś pisze w Proroku? -zapytał nagle Harry.
-Jeszcze dzisiaj nie przyszedł, ale sowa powinna przylecieć... -Tu Hermiona spojrzała na zegarek. -...teraz!
W okno coś zastukało, a Potter natychmiast podbiegł by je otworzyć. Do środka wleciała mokra, bura sowa, a w dziobie trzymała gazetę.
-Ja płacę! -zawołał Seamus i wrzucił do sakiewki należytą sumę.
Sowa odleciała, a oni zagłębili się w tekście.
Napad na Bank Bringotta
Dzisiaj rano około godziny ósmej w Banku Gringotta zadzwonił alarm antywłamaniowy, a budynek został zabezpieczony i zamknięty przez skrzaty. Ktoś dostał się do jednej z krypt, ale ona tego samego dnia została opróżniona. Rozmawialiśmy z jednym z goblinów pracujących w Gringott'cie.
"Złodziej włamujący się do krypty 713 myślał, że coś tam jest. Miał nadzieje, że nas przechytrzy i nie zdawał sobie sprawy, że ów krypta została opróżniona tego samego dnia. Bezpieczeńswo w naszym Banku zostało zwiększone, a wy przestańcie węszyć podłe człowieki!" -wypowiedział się Nortron.
Czy aby na pewno był to przypadek? Czy warto ufać goblinom? Może to oni chcieli nas okraść. Czy Bank Bringotta jest bezpieczny?
Redaktor: Rita Skeeter
-Toć to nie możliwe! -zawołał zszokowany Ron. -Nikt jeszcze nie włamał się do Gringotta!
-Aż do teraz...
-Nie złapano go...
-Przeżył...
-To działanie Czarnej Magii...
Szeptali nawzajem przerażeni. Postanowili dokończyć rozmowę następnego dnia i poszli spać. Lecz sen długo nie przychodził...
***********************
Dwie czytelniczki pisały w komentarzach, że nie podoba im się dziecinne zachowanie Harry'ego, ale przecież to jest dziecko. Z wiekiem on się zmieni, nie martwcie się, ale teraz to wielki syn Jamesa Pottera, Huncwota. :P
Postanowiłam, że dam wam trochę książki, a co tam! Jak szaleć to szaleć :*
Dobra, wiem. Krótki jak cholera, ale jest ;p
Następny za tydzień około tej godziny, więc czekajcie i będzie dłuższy!
Dedykacja: Adrianna Wołtosz z [ KLIK ]
Pierwsza?
OdpowiedzUsuńNo więc - wow. Takie zwroty akcji? Zaskakujesz mnie! Jestem ciekawa, czy będzie jak w kanonie, no wiesz, że Puszek i tak dalej... no i ogólnie jak zamierzasz to rozstrzygnąć, skoro nie ma Voldzia :D
Mówiłam Ci już, że uwielbiam świat jaki tu stworzyłas? Przyrzekam, ostatni raz to jeszcze powiem i przestanę zanudzać tym samym stwierdzeniem! Ale uwielbiam, kocham i tak dalej to, że największymi problemami Harry'ego jest odwołany mecz quidditcha i opernicz od mamy...
I lubię też to, że Harry ma tutaj taką fajną, zgraną paczkę. Lubię też Julię i Hermionę i w ogóle całe Twoje opowiadanie!
Pozdrawiam spod ciepłej kołderkiii :* a za oknem deszcz, kurcze. A tak czekam na tę wiosnę...
Lumossy :*
Jeju, jeju , jeju! Jest genialnie, niepowtarzalnie, idealnie! :****
OdpowiedzUsuńHarry jest taki super! Poproszę wiecej Chloe :D ( wiesz tam gdzie chloe, tam genialny Dorcas i Syriusz) :D :D Masz taletn dziewczyno!
http://nastolatkawwielkimswiecie.blogspot.com/2014/03/epilog.html - zapraszam na epilog ;D I zapraszam na zaległy drug rozdział na 69-igrzyska-glodowe.blogspot.com :D
UsuńTak, tak! Jest nowy rozdział i to świetny rozdział. Fakt krótki, ale widziałam, że wstawiłaś też rozdział u Huncwotów, więc nikt, a nikt nie ma żalu do Ciebie. A w ogóle po takim rozdziale dałoby się go mieć? :D Podejrzewam, że chodzi o kamień filozoficzny. Oj będzie się działo. Jak Lunatycy i dziewczyny wezmą się za to, to już nic ich nie pokona. Ale nie ograniam dlaczego Dumbledore jest taki nienaturalny. Czym aż tak bardzo się przejumuje? Tym kamieniem? Myślę, że tu chodzi o coś więcej. Dobra, ale jak zwykle zaczynam wymyślać własną wersję. Zbyt wybujała wyobraźnia no i ogólnie ja. Szkoda, że nie było meczu, ale to już nie ważne. Nie mogę doczekać się kolejnego rozdziału.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)
Nominuje Cię do Liebster Award ;)
Usuńhttp://magicznaprzystanblogowelfik.blogspot.com/p/liebster.html
Super! <3 Nie ma słowa, aby to opisać...
OdpowiedzUsuńNominuję Cię do Liebster Award <3
http://always-expecto-patronum.blogspot.com/
O kurczę, coś zaczyna się dziać,...
OdpowiedzUsuńNieźle mnie tym zaciekawiłaś :D
Wiem, że późno, proszę nie bij :c
"Coś mi tu śmierdzi, i to nie są skarpetki Rona."
Kocham twoje teksty! xD
No ok, to ja czekam na następny rozdział! ^^
Pozdrawiam! :*
-----------------------------------
http://poczuj-magie.blogspot.com/
„Nastał dzień meczu, NA napięcie wywierane na zawodnikach było wielkie.”
OdpowiedzUsuń-bez NA albo zostawić samo A
„bali się PRZECINEK że prędzej zwymiotują.”
Powtórzenia: wpychać,
„-Ciul z nim!”
-kwintesencja poetyzmu, nie przepadam za tym
„-Niech już ci będzie... - SPACJA MAŁA LITERA (m)ruknęła z rezygnacją Granger.”
-nie sklejaj liter z myślnikami
„-Tak! -krzyknęli PRZECINEK słyszący to uczniowie”
„rozdrażniony kapitan ŚLIZGONÓW, a wszyscy ŚLIZGONIE wybuchli śmiechem.”
-powtórzenia (wcześniej i później też to słowo powtarzasz)
-literówki?
„krzywo ryjcu”
-jak już zniżamy się do pyskówek podwórkowych to poprawna forma powinna być zapisana razem
Ciągle powtarzasz imiona bohaterów, brak określeń na nich.
Powtórzenia: profesor, nauczyciel,
„...z powodu ważnego dla nas, nauczycieli, powodu”
-z powodu ważnego dla nas – nauczycieli.
„Z przykrością muszę wam POWIEDZIEĆ, że nie mogę POWIEDZIEĆ o co chodzi.”
-gdzie sens...
Od Wielkiej Sali do Pokoju Wspólnego akcja przenosi się w nienaturalny sposób. Brak opisu, jakiejś refleksji – czegokolwiek. Ze zdania do zdania teleportujemy się – nie przyjemnie czyta się to.
„Blado skóry” to chyba też razem...
Małe i duże litery nie zawsze są tam, gdzie trzeba.
„naszym Banku”
-małe b
„Bank Bringotta”
-celowe B?
Podwórkowymi odzywkami nie nadrobisz kompletnego braku opisów. Zamiast skupiać się na zmyślnych obelgach, polecałabym popracować nad budowaniem tła akcji. Warto też poszerzyć pule używanych określeń, aby nadać bohaterom unikatowe cechy. Po co? Aby nie używać po 50x ich imion... To jest krótki tekst, a do tego nie za wiele dzieje się w nim. Czasem brak akcji można nadrobić rozwiniętymi refleksjami bohaterów albo narracją. Tutaj to kuleje.
Czekam na poprawę, a z nią na nowy rozdział!
Pozdrawiam
Makowa Pani
http://upolowac-jelenia.blogspot.com/ << KLIK! Zapraszam :)
Tak jestem okropna :c Przepraszam, że komentuje tak bardzo późno, ale akurat złożyło się, iż dopiero dzisiaj mam więcej czasu :]
OdpowiedzUsuńPierwsze wrażenie, przeczytałam; Miał być miecz, a wyszło jakieś gówno. xd chodziło o "mecz", a ja głupie nie wiedziałam o co kaman. heh. Dobra mniejsza z tym...
Strasznie mnie ciekawi co takiego znajduję się na trzecim piętrze, bo zabroniono komukolwiek pałętać się w tym korytarzu. Ach...
Jeszcze ta krypta w Gringocie, że ktoś się włamał.
Dlaczego muszę czekać do następnej norki (lub dalej) aby się tego dowiedzieć?? O.o
No cóż nic innego mi nie pozostaje ;/
Buziaki
~Lumi
CUDO :*
OdpowiedzUsuńCleo Vannes
Jejku, jejku, jejku :* Przegenialny rozdział. Tu na pewno chodzi o Kamień Filozoficzny! Na 100000% To mi tak po łbie chodzi i nie mogę ogarnąć jak to ogarniesz bez Voldemorta, ale na pewno ci się uda. Dombledore jaki dziwny :D Ale mu się nie dziwię... Jest trochę straszny w takim wykonaniu. :P Uwielbiam twe blogi, słonyczko <333
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i życzę weeny :*
Justysia