- Albus! - zawołał i przytulił przyjacielsko Dumbledore'a.
- Witaj Nicolasie! Wiem, że jesteś w tym tygodniu zajęty, ale to naprawdę nie mogło czekać. Żyjesz na tym świecie trochę dłużej niż ja i zdajesz sobie sprawę z tego, że Kamieniowi i nam wszystkim grozi niebezpieczeństwo. On wrócił, a najgorsze w tym jest to, że nadal nie wiemy kto to jest. Działa tak precyzyjnie, że nigdy nie można zobaczyć jego twarzy. Nawet jeśli mógłbym podejść i zdjąć mu kaptur, to pewnie nic nie byłoby widać. Jak to mówią trzeba być naprawdę dobrym złym, by nie odkryto jego twarzy.
- Kto tak mówi? - zapytał zaskoczony Nicolas.
- No właśnie nikt! - zaśmiał się Albus, a napięcie, które nim władało przez kilka dobrych tygodni powoli go opuszczało. - Staje się to coraz bardziej podejrzane... Giną czarodzieje i mugole, a złapano tylko kilku z napastników. Każdy wie, że coś się dzieje, ale nikt nie wie co i kto za tym stoi. Uczniom należą się jakieś wyjaśnienia, a ja nie mam pojęcia jak im to wszystko wytłumaczyć, bo sam nie wiem jak. Kiedyś za tymi atakami stał niejaki Tom Marvolo Riddle, którego nazywano Lordem Voldemortem, ale zginął w Bitwie o Hogwart, a jego tak zwany szef nie jest znany. Wszystko było zorganizowane precyzyjnie i bez wielkiego rozgłosu. Wiadomo było, że chce wytępić wszystkich mugoli i mugolaków. Drogi Nicolasie... Ja nie mam pojęcia co tu się dzieje!
- Tak jak my wszyscy, Albusie. Tak jak my wszyscy... - Westchnął przeciągle Flamel i poklepał przyjaciela po plecach. - Tylko zostaje mi pytanie. Co robimy z Kamieniem Filozoficznym?
- Wydaje mi się, że bez względu na wszystko powinniśmy zabezpieczyć go w jakiś sposób.
- Masz rację, ale jak?
- A to już, Nicolasie, zadanie naszych profesorów! - zaśmiał się serdecznie Dumbledore.
- Jeśli tak jest zawsze, drogi przyjacielu, to należy im się podwyżka! - zażartował.
- Chyba masz rację, bardzo dużo pracują i należy im się więcej. Nie uważasz?
- Tak, tak. Masz rację. Dobrze, Albusie! Jeśli nie masz mi już niczego ważnego do powiedzenia, to już muszę wracać do żony. - Powiedział w roztargnieniu Nicolas.
- Oczywiście. Możesz już iść! Pozdrów ją ode mnie! - odpowiedział mu Dumbledore i usiadł w swoim wygodnym fotelu.
~*~
Uczniowie cieszyli się z tego meczu bardziej niż poprzedniego dnia. Każdy z szalami w barwach Gryffindoru lub Slytherinu podążał na trybuny. Trzeba przyznać, że więcej było fanów drużyny Gryfonów, ale cóż im się dziwić? Ślizgoni zawsze obrażali, upokarzali i denerwowali kogo popadnie, a potem bezczelnie śmiali się z tego przez dobry tydzień. Uczniowie tracili już do nich cierpliwość i zaczęli się mścić, a jeśli Krukoni i Puchoni robili coś komuś innemu, a to nie było dobre, to jest naprawdę źle. Drużyna z domu Lwa ustawiona była w ciasnym kole i słuchała bardzo nudnego i długiego przemówienia Wooda.
- Jesteśmy silni i razem możemy więcej. Musimy działać razem i nikomu nie pozwolić odebrać nam piłki albo, tak jak w moim wypadku, nie wpuścić jej. Harry, pamiętaj żeby nie pozwolić temu osiłkowi złapać znicza. Angelino, Kate, Alicjo... - Mówił jeszcze przez dobre pół godziny, a cała drużyna prawie spała na stojąco. - No dobrze drużyno. Idziemy wygrać mecz!
Jak na komendę wszyscy podskoczyli, a George Weasley przewrócił się na swojego brata, który wpadł na Harry'ego i dalej potoczyło się jak w dominie, a ostatni upadł zdenerwowany Oliver.
- Jeśli przez to przegramy, to obiecuję, że nakopię wam w tyłki i szybko się mnie nie pozbędziecie! - warknął i z dumą wstał.
- Taa. Bo teraz na pewno możemy... - Mruknął Fred, trzymając się za tyłek.
- Nie prawda! Zamknij się! - zawołał oburzony Wood. - Idziemy!
Wyszli na boisko, a przywitano ich głośnymi krzykami i brawami. Wzbili się w powietrze i okrążyli stadion, w momencie w którym wylądowali na boisko weszła przeciwna drużyna w akompaniamencie ryków Ślizgonów. Oblecieli dookoła boisko i wylądowali naprzeciwko swoich rywali, patrząc na nich jak na śmieci co kompletnie rozbawiło drużynę Gryfonów. Teraz byli pewni, że pokonają Ślizgonów nawet jeśli mięliby wylądować u pani Pomfrey.
- To ma być ładna i czysta gra! - ostrzegła ostrym tonem pani Hooch. - Wood, Flint podajcie sobie ręce.
Obaj kapitanowie podeszli do siebie i uścisnęli sobie dłonie, o wiele mocniej niż to było konieczne. Oliver nienawidził Marcusa i nie mógł dokładnie stwierdzić kiedy to się zaczęło. Było to chyba na drugim roku, gdy chłopcy pobili się o książkę w bibliotece. Od tego czasu rywalizują ze sobą we wszystkim i o wszystko, ale najbardziej miał znaczenie quidditch. Dlatego Gryfonowi tak bardzo zależy na zdobyciu Pucharu Quidditcha. Wtedy w końcu pokonałby Flinta, pierwszy raz. Jeszcze nigdy jego drużyna nie pokonała Ślizgonów w walce o puchar. Oby dwa zespoły wzbiły się w powietrze.
- I oto ruszyli! W drużynie Gryffindoru... -Lee Jordan wymienił po kolei nazwiska zawodników oby dwu drużyn. -Bell ma kafla, podaje do Spinnet, ta podaje do Jordan. Rzuca i... niestety obronił. Piłka w posiadaniu Flinta. Tak!! Świetny strzał George! Pałkarz właśnie złamał rękę kapitanowi Ślizgonów, który teraz schodzi z boiska. Brawo chłopie! To znaczy... To było nieodpowiednie zachowanie, pani profesor. że co?! Jakie punkty karne?! Na pani Hooch! Przecież on mógł uderzyć w niego tłuczkiem! Flint miał wtedy piłkę! Uff... Wszyscy grają dalej bez straty punktów. Kafel przejęła Alicja Spinnet, ta dziewczyna dopiero cela! Podaje do Angeliny, ta rzuca i... GOOOL!!! 10 punktów dla Gryfonów!
Harry dalej nie słuchał, bo zajął się szukaniem znicza. Okrążał boisko i patrzał na trybuny czy tam też go nie ma. To był dla jedenastolatka pierwszy i bardzo ważny mecz. Starał się jak mógł by pokazać na ile go stać i pragnął złapać tę złotą piłeczkę, zacisnąć na niej swoje palce i wygrać to dla przyjaciół i wszystkich Gryfonów. Gryffindor prowadził już 60:10, a Potter cieszył się ze wszystkimi. Może niektórzy uważali go za rozpuszczonego chłopczyka, który uwielbia się wywyższać i ma każdego gdzieś. Może lubił być w centrum uwagi, ale na pewno nikim nie gadzi, no może z wyjątkiem większości Ślizgonów. Chciał być jak ojciec, taki wspaniały, zabawny i idealny. Nikt nie wiedział jak Harry się cieszył kiedy dostał się do drużyny i gdy Łapa i tata napisali do niego ten list. Chciał być godnym następcom Huncwotów i coś czuł, że jego przyjaciele też tego pragną. Gryfoni prowadzili już 120:20. Z tej euforii dwa razy okrążył stadion i wtedy go zobaczył. Mała złota piłeczka fruwała koło jednej obręczy. Harry, widząc lecącego w jej kierunku Szukającego Ślizgonów wystrzelił jak torpeda. Leciał, czując jak pruje przez lekki wiatr. Był coraz bliżej piłki, mierzył się właśnie z Nickelsonem, ale wiedział, że jeśli czegoś nie zrobi to przegra. Na równi dolecieliby do znicza, a wtedy zaczęli by o niego walczyć, a że Harry był słabszy od tego siódmoklasisty, to wiedział, że przegrają. Wtedy w jego głowie pojawiła się myśl i bez zastanowienia rzucił się na piłkę, dosłownie i w przenośni. Nie obchodziło go czy znajduje się aktualnie na miotle, czy to przeżyje, czy będzie jeszcze chodził, czy wygrają mecz. Liczyła się teraz ta złota piłeczka trzepocząca piłeczka i to, że musi ją złapać. Ostatnio co zapamiętał był znicz, na którym zaciskał swoje palce i okrzyki radości Gryfonów, Krukonów i Puchonów. Więcej nie pamiętał.
******************************
Jest rozdział i chyba trochę więcej opisów :)
Nie mam zielonego pojęcia czy wyszedł mi odpis meczu, więc prosiłabym o wasze zdanie na ten temat :D
Jestem padnięta po biwaku i niektóre zdania mogą być bez ładu i składu, ale nie chciałam przekładać dodanie rozdziału na później i tak już długo czekaliście.
Dziękuję Makowej Pani za... hym... za całokształt komentarza w poprzednim rozdziale. Nie było tam żadnego słodzenia ani niczego typu "wspaniale", "genialnie", "super". Była motywacja do pisanie lepszych dłuższych, opisowych i mniej podwórkowych rozdziałów :)
Chciałabym, więc zadedykować ten rozdział właśnie jej. Makowa Pani - to dla Ciebie <3
Kocham was i dziękuję za komentarze :*
Tych podwórkowych odzywek trochę mi brakło XD Nagle ten rozdział stał się trochę taki... obcy (?). Jakby pisała go całkiem inna osoba :D
OdpowiedzUsuńAle nie czepim się, bo był bardzo fajny! Czekam na więcej!
Pozdrawiam i życzę weny :)))))
________________________
dramione-fremione.blogspot.com
magic-can-do-everything.blogspot.com
Rozdział bardzo fajny i zajebiaszczy!!! Masz takie, takie, takie superowe rozdziały!
OdpowiedzUsuńJa nie wierzę, ja właśnie jestem w trakcie pisania rozdziału o meczu :o
OdpowiedzUsuńDobra, nie ważne, super Ci wyszedł rozdział!
Według mnie opisy dobra, wszystko przemyślane i składne.
Widzę, że Dumbledore z Nicolasem już coś uzgodnili.
Może być ciekawie! ;)
Czekam na nowe notki! ^^
Pozdrawiam i życzę weny! <3
--------------------------------------------------
http://poczuj-magie.blogspot.com/
Hej. Hej. Hej. To mua, czyli jaaa :D Rozdział jest przeecudny, ale zabrakło mi tu tych pyskówek, które tak mnie śmieszą i doprowadzają idiotki w mojej budzie do szału. Nie mówię, że to źle, ale moim zdaniem powinnaś pisać tak jak uważasz, a nie tak jak ktoś ci każe. Świetnie piszesz i bawią mnie twoje tekst, a teraz czuję jakbyś to nie ty pisała. Może być więcej tych opisów, ale nie ograniczaj tych zajebistych tekstów, bo będę ryczeć. Łeee łeee! Jesteś jedną z moich ulubionych pisarek, niee! Jednak najlepszą... I chcę byś w rozdziałach pokazywała siebie, to co ci w sercu gra i żebyś nigdy nie zmieniała swojego stylu pisania, bo jedna osoba pisze, że nie podobają jej się teksty podwórkowe. Przecież ty jesteś z podwórka, a zachowanie postaci jest różne jak innych a mi się to cholernie podoba. ROZDZIAŁ JEST CUDOWNY, ale nie taki twój <33333333 Nie narzekam, bo bardzo mi się podobał, ale wróć, bo ja cię uwielbiam, tak jak twojego bloga :) Proszę, bo chcę tą samą zwariowaną Zgredkową, a nie przynudzaczkę. Wiem, że to było pewnie zamierzone, ale pozostałe twoje rozdziały były takie zabawne mało powagi i nie przyzwyczaiłam się do takich rozdziałów :D Poza tym jest wszystko okej, a mecz jest super opisany, do tego ten Harry... On jest nienormalny! Ja tam bym się za jakąś piłką nie rzuciła :P
OdpowiedzUsuńKOCHAM CIĘ I WRACAAAAJ <3
weny i pozdro,
Justysia
Cudo <3
OdpowiedzUsuńCleo Vannes
Widzę, że Makowa Pani się pojawiła. Znając ją pokazała Ci wszystkie błędy. Jedno jej muszę przyznać. Zna się na rzeczy i jest szczera, dlatego ją lubię. Moim zdaniem mecz wyszedł Ci dobrze. Podobało mi się jak opisywałaś pragnienia Harry'go. Mecze jest bardzo trudno opisać. I szczerze idealny opis meczu przeczytałam tylko raz. I to nie był opis Rowling. Dziwne, co nie? ;) Bardzo lubię Twój styl pisania. Ma takie coś w sobie. Jest wyjątkowo luźny, co sprawia, że szybko i łatwo się go czyta. Czyżbym Ci już to kiedyś pisała? Fajny jest Nicholas. A wracając do młodego Pottera, to jego ojciec musi być z niego dumny.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ;)
Hej, hej, mam Cię na oku ;)
Usuń„Profesor Dumbledore siedział w swoim gabinecie, mówiąc siedział miałam na myśli, ŻE chodził z PODENERWOWANIEM. Oczekiwał właśnie swojego przyjaciela - Nicolasa Flamela. Był bardzo ZDENERWOWANY tym spotkaniem.”
OdpowiedzUsuń-już na wstępie serwujesz nam powtórzenia, nie tyle co słów, ale znaczenia. Przecież wiemy, że facet jest zdenerwowany to po co to oświadczać tyle razy. Raz wystarczy, a jeśli to ważne to opisać np. stukające palce na blacie.
-i to wtrącenie? Czyja to myśl? „mówiąc siedział bla bla bla”, inaczej to ująć i nie traktować tak luźno
„Nie zdarzało się coś takiego od wielu lat”
-nie zdarzyło
„ Myśli przez całe dnie i noce, ale nic. Nie wymyślił nic sensownego i chyba to go najbardziej frustrowało.”
-myśli, czy myślał? Czasy plączesz.
-Proponuję: ”Myślał przez całe dnie i noce, jednak bez skutku, ponieważ nie wpadł na żaden sensowny pomysł i to go najbardziej frustrowało.”
„dobrym pomysłem było ukrycie Kamienia”
-kamienia, małe K
Po ten głupi kamień? No pięknie traktujesz taki ważny przedmiot. Nie lepiej nazwać go „przeklętym”? Jak już chcesz tak stawiać to...
Kamień, kamień, kamień, Albus, Albus, Albus i jeszcze Flamel – powtórzenia.
„nadal nie wiemy PRZECINEK kto to jest”
Nie podoba mi się taki spanikowany Dumbledore. Co jak co, ale ten facet zawsze wie, co robić albo ma na to jakąś „mądrą sentencje”.
Powtarzasz ciągle te same informacje i nie brniesz do przodu. W wstępie była mowa o atakach, a Ty to namiętnie maglujesz później.
Wesoła sytuacja z dominem – dla mnie za mało poświęciłaś jej. Za mało, aby pośmiać się jakoś szczególnie.
„WYSZLI na BOISKO, a przywitano ich głośnymi krzykami i brawami. Wzbili się w powietrze i okrążyli stadion BEZ PRZECINKA w momencie PRZECINEK w którym WYLĄDOWALI na BOISKO weszła przeciwna drużyna w akompaniamencie ryków ŚLIZGONÓW. Oblecieli dookoła BOISKO i WYLĄDOWALI naprzeciwko swoich rywali, patrząc na nich jak na śmieci PRZECINEK co kompletnie rozbawiło drużynę Gryfonów. Teraz byli pewni, że pokonają ŚLIZGONÓW PRZECINEK nawet jeśli mięliby wylądować u pani Pomfrey.”
-patrząc z pogardą, daj spokój śmieciom
-zrób coś z tym pierdylionem powtórzeń bo moje oczy wypadną i poturlają się po podłodze.
„- To ma być ładna i czysta gra!”
-to zdanie pojawia się przed każdym meczem, w każdym opowiadaniu potterowskim xD
„ale najbardziej miał znaczenie quidditch”
-największe znaczenie miał
„Wtedy w końcu POKONAŁBY Flinta, pierwszy raz. Jeszcze nigdy jego drużyna nie POKONAŁA Ślizgonów w walce o puchar.”
-”Wtedy pokonałby Flinta pierwszy raz, zdobywając prowadzenie w walce o puchar”, może tak?
„a dziewczyna dopiero cela!”
-jeżeli już ma być tak potocznie to zabrakło „MA cela”
„nikim nie gadzi”
-literówka?
„no może z wyjątkiem większości Ślizgonów.”
-zostaw już ich w spokoju...
-lepiej będzie nie umieszczać takich wtrąceń, prawie osobistych...
„Nikt nie wiedział jak Harry się cieszył PRZECINEK kiedy dostał się do drużyny PRZECINEK i gdy Łapa RAZEM Z tatą napisali do niego ten list.”
„godnym następcom”
-co to jest, to drugie słowo?
-NASTEPCĄĄĄĄĄ, liczba pojedyncza ma Ą
„Ostatnio co zapamiętał był znicz”
-Ostatnią rzeczą jaką zapamiętał był znicz.
„Liczyła się teraz ta złota piłeczka PRZECINEK trzepocząca piłeczka i to, że musi ją złapać.”
Tak naprawdę... meczu tu za wiele nie ma. Trochę komentarzu Lee, później nadmieniłaś o rywalizacji Oliviera, a na koniec „złapałaś znicza”. I koniec.
Ja osobiście nie lubię „podwórkowych pyskówek”, wesołym i zabawnym można być na wiele sposobów i obejść się bez tego, ale jak, kto lubi.
Szczerze mówiąc, nie wiem czy jest jakiś progres czy regres. Po prostu zmieniła się proporcja dialogu i „wypełniacza”. I chybaaa trochę mniej błędów.
Ja... Twojego sposobu pisania nie nazywałabym lekkim. Tylko lekkim + potocznym + prostym.
Ja tego oceniać nie będę czy to fajne, czy nie ;)
>> Ale prawda jest taka: pisz jak lubisz, ale poprawnie! :D
Pozdrawiam
Makowa Pani
http://upolowac-jelenia.blogspot.com/ << KLIK!
Zapraszam! :)
Dziękuję Ci bardzo za te dwa komentarze. Cieszę się, że ktoś w końcu pokazuje mi moje błędy, bo zawsze byłam pewna, że je robię, ale nie mogłam się doszukać ;c
UsuńTeraz zauważyłam ile ja robię POWTÓRZEŃ! Boże, aż mi wstyd...
Powiem, że jeśli chodzi o Dumbledore'a, to jego zachowanie będzie później wyjaśnione i mam nadzieję, że Cię miło zaskoczę ;)
Z tymi podwórkowymi pyskówkami, to jak to mówią... Kto z podwórka ten tak gada, więc bardzo przepraszam, że ich jest tak dużo. Moim zdaniem powinnam pisać całą sobą, a jak czytałam ten rozdział, to wydawało mi się jakbym tego ja nie pisała...
Moje pytanie brzmi. Czy coś Ci się w nim podobało?
Zostaw podwórkowe pyskówki, bo jak widać, Twoje fanki powieszą mnie mnie i spalą na stosie, jeśli zaprzestaniesz je pisać. ALEEEE! Pisz je w wersji hmmm... "dostosowanej". Zachowaj SWOJE poczucie humoru, ale dobieraj "rozsądniejsze" słowa. Uważaj na przekleństwa, bo rzadko kiedy są potrzebne.
UsuńMasz ciekawe pomysły, dlatego postaraj się skupić na jednym (czy tam dwóch, ale nie na wielu) i postaraj się w dokładny sposób (czyli stosując CIEKAWE opisy) przedstawić nam swoją wizję.
Powodzenia i pozdrawiam!
Rozdział bardzo udany;)
OdpowiedzUsuństrasznie mi się podobał, niedawno zaczęłam czytać ale już chcę więcej
czekam na next :)
Pozdrawiam :))
Hej, zapraszałaś mnie na swojego bloga bardzoooo dawno temu niestety dopiero teraz gdy na reszcie mam wolne mogę skomentować.
OdpowiedzUsuńZaczynając piszesz bardzo fajnie,, lekko i miło. Naprawdę chce się czytać. Masz bardzo dobry pomysł. Często dodajesz rozdziały na wysokim poziomie ale niestety nie była bym sobą gdybym choć trochę nie skrytykowała, Przepraszam jeżeli te słowa choć trochę cię dotknął. Masz sporawo błędów nie tyle co interpunkcyjnych, ortograficznych co stylistycznych. W dodatku zdarza się że często używasz któryś raz z kolei tego samego słowa. Rozumiem że jeśli naprawdę bardzo chcesz coś podkreślić to raczej poleciła bym poszukanie synonimu. Wyraz znaczy to samo w tekście ale znaczniej ładniej wygląda. Kolejną rzeczą której nie mogłam po prostu przeboleć czytając to fakt występowania wielu bluźnierstw, chodzi mi głównie o to że Harry, Ron i inni tak siarczyście klną. Na samym początku aż omijałam te fragmenty nie mogąc tego przegryźć,. Rozumiem że Harry żyjąc z rodzicami miał zupełnie inne dzieciństwo niż bez nich ale to ,lata 1991-1998. ! Wiem że moje gderanie jest bardzo nudne ale staram się napisać jak najdelikatniej to co ciśnie mi się do ust.
To co napisałam na górze nie bierz tego do siebie błagam bo naprawdę bardzo fajnie piszesz, wystarczy jeszcze poćwiczyć, pisząc bloga każdy dopiero się uczy,.
na pewno będę tu zaglądać i komentować
Pozdrawiam
Charlotte Petrova
Dopiero tu trafiłąm, ale blog mi się naprawdę bardzo podoba :) Jest świetny ^^
OdpowiedzUsuńA tak wgl...zapraszam na nową stronę, Projekt Hogwart :) Jest to strona stworzona w oparciu o Stowarzyszenie DHL, z tą różnicą że u nas każdy blogger znajdzie miejsce dla siebie :)
projekt-howgart.blogspot.com
Pozdrawiam ^^
Hei, hei.
OdpowiedzUsuńJak zwykle lubię czytać, a komentować mi się już nie chce :c
Wood jak zwykle wypowiada swe długie przemowy i nikt go nie słucha xD
Albus i Nicolas coś knują jak schować kamień O.o
A koniec końcem Harry złapał znicza, ale pewnie mu się coś stało :/
Rozdział krótki, lecz fajniutki^^
Pozdrawiam
~Lumi
Okej, komentarz miał być dwie godziny wcześniej, ale zabrałam się za moje ukochane "Tylko mnie kochaj" (najlepszy fiiilm <3) i zapomniałam. Wstyd. Hańba.
OdpowiedzUsuńAlbus jak zawsze najlepszy :D
Powiem Ci, że na samą myśl, że mam opisywać mecz przechodzą mnie ciarki. I chyba całkowicie pominę ten wątek w moim opku, bo to po prostu straszne. Nie umiem, nie chcę, fuj. Ale Ty całkiem dobrze wybrnęłaś, gratki <3
Jak coś zrobisz Harry'emu, to Cię zmiotę z powierzchni ziemi xd. Nie no, nie zmiotę, ale nie rób mu krzywdy, bardzo go lubię :c
Czekam na nn <3
Lumossy
Lumos, Nox, Lumos, Nox, Lumos, Nox. Co wybrać? Chyba wybiorę Nox, bo wolę ciemność i to mi się kojarzy z noc. Teraz będę cię witać słowem "Nox". A więc... NOX!!! Ależ ja jestem dziwna. A więc... Rozdział jak zwykle genialny, ale czegoś mi w nim brakowało, a mianowicie ciebie, słońce. Widzę, że zawitała tutaj Makowa Pani, ale to bobrze ;) Ja nigdy nie umiem doszukać się błędów, bo nawet jeśli coś znajdę, to i tak zapomnę co, a potem nie chce mi się szukać na nowo... Bądź sobą, zostaw swoje pyskówki, te wszystkie "pieprzę" "cholery", ale najpierw kilka razy przeczytaj i popraw błędy :D Bądź sobą, kochana! Uwielbiam twoje rozdziały i miniaturki, bo umilają mi czas i dzięki nich jestem szczęśliwa! Mecz ci się nawet udał, ale więcej musisz zawierać opisów c:
OdpowiedzUsuńKocham cię :*
WEEEEEENY i LUMOS <3
Ala
Jestem tak bardzo spóźniona, że aż mi wstyd :( Muszę nadrobić wszystko... Bardzo mi się podobało, super. Twoje rozdziały umilają mi czas, wiedz o tym! Uwielbiam je ;) Nie mam co się rozpisywać, bo wszystko popsuję...
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i weny życzę! :*
Lil
~ U mnie nowy rozdział ;)
always-expecto-patronum.blogspot.com
Wstydzę się za siebie!! Dobra, może i uczyłem się na te testy, ale to nie znaczy, że nie mogłem wejść. Wchodzę, teraz dokładnie o 6:30 żeby skomentować, bo nie mogę przeboleć, że tego nie zrobiłem! Wiedz, że w tej chwili powinienem przypominać sobie do końca matmę i fizę, bo tutaj po prostu leżę, ale walę sb komentarz, a co tam! Mogę jeszcze na początku ponarzekać? Ja tego nie zdam, ja teko nie zdam, kuźwa, ja tego nie zdam! Nawet nie wiesz jak się stresuje, a moja mama "Ucz się, a ci się uda", mój ojciec "Idź tam i będzie po sprawie. Nie musisz nic pisać, a i tak zdasz", a potem moja matka na niego z ryjem "Że ty byś tak zrobił, nie znaczy, że Tomek! Mógłbyś w końcu dorosnąć!", wtedy wkraczam do akcji i walę "Oboje macie rację, idę grać w nogę". Nawet nie wiesz, jak bym się cieszył gdyby matma w szkole była Czarną Magią, a te całe testy Sumami. Zdałbym je śpiewająco, nawet z zamkniętymi oczami, a teraz? Nie mam nawet głupiego samopiszącego pióra -,- Jak ja uwielbiam narzekać... I jeszcze ta głupia baba od polaka, która nawet nie umie nauczyć zasad ortografii, bo sama ciągle robi jakieś błędy. Dostałem chyba z 20 "+" za powiedzenie jej błędu xDD Piąteczka z polaka gwarantowana i mam nadzieje, że będę miała maksa :D Może teraz przejdę do konkretów, czyli rozdziału. Tyyyyy! Małpo jedna! Co się dzieje z Potterem?! Przecież on jest nietykalny! Jak ja ci kiedyś piznę i w dupie mam, że "dziewczyn się nie bije". Nie no żartuję! Gdybym cię walnął to mój ojciec by piznął mi. Wyznaje zasadę "nietykalności kobiet" xD Doba... Drops i te jego przemyślenia! Widzę, że jego zachowanie jest inne i takie dziwne... Mogę się założyć o Galeona, że robisz to specjalnie! Mecz fajnie opisany :D A jak już jesteśmy przy meczu, to... REAL WYGRAŁ <3333 Oglądałem meczi w dupie miałem, że mama jebnie mi za to, że się nie uczę. Przecież musiałem zobaczyć Królewską Drużynę w akcji i to do tego z Bayernem! Wygraliśmy 1:0 :D :3 Mhym, mhym, aha, aha, wygraliśmy, mhym, mhym! <3 :* Nigdy nie lubiłem Flinta, ale też nie znoszę Wooda :D
OdpowiedzUsuńWEny i POZdro :*
Trzymaj za mnie kciuki, może wtedy mi się uda :D
Tomek