Młodych
Gryfonów z dormitorium z numerem „12” obudził dzisiaj dźwięk uderzającego
deszczu o szybę i poczuli nieprzyjemny zapach
— Ron! —
zawołała trójka zniesmaczonych chłopców.
— To
nie moja wina! — Bronił się rudowłosy.
— A
kogo?
— Może
wczorajszej grochówki, którą przemyciłeś z kuchni, Harry i tego mleka, które
przyniósł Dean. Do tego trochę Ognistej i już masz gotową bombę smrodu.
Choć
mieli po jedenaście lat, to i tak wypili co nieco na wczorajszej imprezie, więc
od lekkiego kaca się nie obeszło. Najmniej z nich wypił chyba młody Potter.
Harry mimo, że wywodził się z arystokratycznej rodziny*, to wcale nie
zachowywał się jak z rodu wzięty. Teoretycznie, rzecz biorąc, jest kuzynem
Malfoya (jak i większości Slytherinu), Rona, Neville’a i Julii. Z tych trzech
ostatnich był zadowolony, ale reszta… Tylko niektórzy znali jego prawdziwe
pochodzenie, bo inni nadal żyli w stwierdzeniu, że jest pół krwi. Wszyscy jak
na komendę rzucili się w stronę łazienki, ale to Dean jako pierwszy do niej
wszedł.
—
Frajerzy! — zawołał i zamknął za sobą drzwi.
—
Palant.
Warknęli
za nim i wskoczyli z powrotem do swoich łóżek. Każdy z nich myślał o czymś
innym i nawet w najmniejszym stopniu te myśli nie były do siebie podobne.
Jednak długo to nie potrwało, bo z łazienki wyszedł kompletnie ubrany Thomas.
Następny w kolei poszedł Harry, a oni zaczęli rozmowę.
— O
której jedziesz do babci, Seamus? — zapytał z zainteresowaniem ciemnoskóry.
Mięśnie
Finningana się spięły, a on lekko się skrzywił.
— Jakoś
tak pod wieczór, a co?
Chłopak
był lekko zaskoczony tym, że oni się tak interesują. Nigdy nie spotkał
prawdziwych przyjaciół, zawsze trafili się tacy fałszywi, okropni i wredni.
Tyle, że teraz było inaczej i właśnie to chyba najbardziej go zdziwiło. Może
nie znali się długo, był to ponad miesiąc, to i tak teraz byli już
nierozłączni. Jedno go zastanawiało… Jeśli teraz nie dało się ich rozdzielić,
to co dopiero będzie potem? Do ich paczki w następnym roku pewnie dojdzie
Chloe, Ginny i Kate. „Siostrę” Harry’ego znał tylko z listu i ze szpitala,
równa z niej dziewczyna. Najmłodszej latorośli Weasleyów nie znał osobiście,
ale z tego co mówił Ron, to niezłe było z niej niezłe ziółko. Hermiony siostra,
jak mówiła trójka jego przyjaciół, była naprawdę spoko, bardzo podobna do
orzechowookiej. Z nimi to oni na pewno staną się prawdziwymi Huncwotami i
Hogwart zapamięta ich na dłużej.
— Nie
nic, pozdrowisz ją od nas, dobra?
Seamus
kiwnął głową dalej lekko zestresowany.
—
Jasne, ostatnio była taka szczęśliwa, kiedy przekazałam jej pozdrowienia od
was. Cieszy się, że mam takich wspaniałych przyjaciół.
Z
łazienki wyszedł Harry i spojrzał szatynowi w oczy.
— Masz
naprawdę kochaną babcię, Sem — powiedział z szczerym uśmiechem. — Chloe ma
gorzej. Walburga Black ciągle obwinia ją, że jej rodzice są razem. Mam nawet
jedno wspomnienie, ale obejrzymy je z dziewczynami, co?
— Spoko!
— usłyszeli stłumiony głos Rona dochodzący z za drzwi.
Chłopcy
zaśmiali się głośno.
— Ty,
Rudy — zawołał rozbawiony Neville. — Ciesz się, że one w ogóle się do ciebie
odzywają.
— Noo —
powiedział ciut smutniejszym tonem. — Sam się zdziwiłem, że mi wybaczyły, a w
szczególności Julia. Wiecie jaka jest, dlatego dziękuję, że pomogliście
zorganizować mi tą imprezę.
— Nie
ma za co — odpowiedział Seamus, a zaraz sobie przypomniał pewien incydent z
wczoraj. — Nawet nie wyobrażacie sobie jakie świństwo zrobił Julii Malfoy.
Mięśnie
chłopców natychmiast się spięły, a Ronowi spadło mydło w łazience.
— No
gadaj za co mam gnoja zabić! — warknął rudowłosy.
—
Wczoraj byłem z dziewczynami na błoniach i sobie rozmawialiśmy, wtedy przyszedł
tleniony i zaczął wyzywać się z Mioną, a potem poszedł na stronę z Jul. Nie
słyszeliśmy o czym gadali, ale gdy wróciła była smutna i przygnębiona. Potem
powiedziała nam o wszystkim… On podkablował jej rodzicom, że się z nami
przyjaźni i oczywiście zakazali jej tego, a jeśli się nie posłucha to będzie
źle. Nie dość, że to zrobił, to jeszcze wygarnął jej jaka to ona nie jest, a
Jul na dobre zakończyła ich przyjaźń. Współczuję jej, bo ja bym nie chciał
stracić kuzyna i za razem najlepszego przyjaciela.
Chłopcy
słuchali go z wielką uwagą, a z każdym słowem na ich twarzach pojawiało się
większe zdziwienie.
— Niech
ja go tylko dorwę! — zawołał wojowniczo Weasley i wyleciał jak torpeda z
łazienki. — Co on sobie wyobraża? Że mi przyjaciółkę będzie obrażał? Niech ja
go dorwę!
— Nie
martw się stary… — mruknął złowieszczo Harry. — …pomogę ci go zniszczyć.
Dean
uśmiechnął się wrednie, a zaraz za nim na twarzy Neville’a pojawił się
identyczny uśmiech.
— I ja!
— krzyknęli oboje.
— Tym
razem i ja się dołączę… — syknął z drwiną Finnigan. — …bo Jul na to nie
zasługuje!
W
oczach każdego z nich pojawiły się iskierki, a na twarzach widniały te same
wredne uśmieszki.
— No… —
zaczął Ron.
— …to…
— kontynuował Neville.
—
…szykuje… — powiedział Seamus.
— …się…
— warknął Dean.
—
…kawał! — dokończył Harry.
W
głowie każdego z nich rodził się plan, w którym Malfoy kompromituję się w
Wielkiej Sali, na oczach wszystkich. Dziwnym trafem pomyśleli o tym samym,
tylko jak wykraść Snapeowi z jego zapasów ten eliksir? To będzie najlepszy
kawał w ich karierze, świetny i idealny. Kiedy każdy z nich był już gotowy do
wyjścia, to zabrali torby i opuścili dormitorium. Wyszli niepostrzeżenie z
Pokoju Wspólnego, kierując się w stronę lochów, a gdy znaleźli się w ciemnym i
chłodnym korytarzu skręcili w prawo i stanęli przed dużymi drewnianymi
drzwiami, w jakimś bocznym korytarzyku. Neville złapał za klamkę w celu
otworzenia drzwi, a jakie było ich zdziwienie, kiedy okazało się, że są
zamknięte. Wtedy Seamus wyciągnął różdżkę z kieszeni szaty i jednym ruchem otworzył drzwi.
— Wy
dwaj — tu Ron wskazał na Harry’ego i Deana. — Stoicie na czatach, Seamus
pójdzie poszukać tego eliksiru, a ja zagadam Nietoperza.
—
Spoko… — mruknęli i zrobili tak jak powiedział.
Potter
i Thomas stanęli przy drzwiach jak ochraniarze, co rozbawiło rudowłosego, który
stanął przed gabinetem Snapea. Finnigan natomiast wszedł do prywatnego
składziku z eliksirami i składnikami. Wszedł szybko na drabinę i przesunął się
w stronę półki, gdzie było napisane „Na uczniów” i właśnie tam znalazł ów
eliksir, co go mało zdziwiło. Wiedział, że z tym facetem jest coś nie tak, ale
żeby robić sobie specjalną półkę na wywary, które ma zamiar użyć na uczniach?
To jest wręcz okropne, co ten koleś miał zamiar robić biednym ludziom. Szybko
zszedł z drabiny i na palcach wyszedł z pomieszczenia. Od wyjścia dało się
słyszeć krzyki Snapea i przestraszony głos Rona.
— Ale,
ja tylko… chciałem… — zaczął cicho, garbiąc się jeszcze mocnej.
— Nic
mnie to nie obchodzi co chciałeś, Weasley! — warknął złowieszczo profesor. —
Jesteś bezczelnym gówniarzem, który tylko umie się odzywać tam gdzie nie ma!
— Ron
zapytał się go, czy chce nazwę dobrego szamponu do włosów… — szepnął mu
Harry.
— …a kiedy mu powiedział tę nazwę, to myślałem, że Nietoperz zabije go gołymi
rękoma!
— Ale
p-panie p-profesorze… — wyjąkał Ron.
— Minus
piętnaście punktów dla twojego domu, Weasley! — krzyknął zdenerwowany
mężczyzna.
— Ale…
pan nie może…
— Już
ja wiem, co mi wolno, a czego nie, chłopcze — odpowiedział nazbyt spokojnie, a
ich wszystkich aż ciarki przeszły. — Jeśli jeszcze raz będziesz bawił się w
poradnię przyjacielską, to dostaniesz taki szlaban, o jakim ci się nawet nie
śniło. A teraz zejdź mi z oczu!
— Tak
jest! — zawołał i przerażony wybiegł z lochów.
Kiedy
Mistrz Eliksirów zatrzasnął za sobą drzwi, to wszyscy popędzili za rudowłosym,
a gdy znaleźli się już w holu, to wybuchli głośnym śmiechem. Ron stał tam cały
blady, strasznie się przy tym trzęsąc.
— To
był najlepszy tekst na całym świecie, stary! — zaśmiał się Harry. — „Dzień
dobry. Zauważyłem, że ma pan problemy z higieną, a w szczególności jeśli chodzi
o włosy. Polecam jakiś dobry szampon albo garnek, by spokojnie tłuszcz mógł
ściekać, a nie chlapać tak na wszystkich dookoła”.
Kolejna
salwa śmiechu zabrzmiała w całym Hogwarcie, a oni nie mogli wytrzymać ze śmiechu.
Nie spodziewali się takiej odwagi po przyjacielu.
—
S-serio to po-owiedział? — wykrztusił Seamus, który śmiał się najgłośniej z
nich. — To wszy-ystko?
—
Wszyściuteńko, a ja moje wspomnienia z tego wydarzenia jeszcze dzisiaj wyślę do
Chloe! — zaśmiał się kolejny raz. — Będzie mieć z tego polewkę, jak nic!
— Nie!
Łapa i Czarna nie dadzą mi żyć! — warknął rozdrażniony Rudy. — Wiesz jacy są.
— Wiem
i dlatego im to wyślę! — parsknął rozbawiony Potter. — I jak, Sem… Masz tą
miksturkę?
—
Oczywiście, że mam! — prychnął rozbawiony szatyn. — A co, nie wierzysz w moje
możliwości?
— W
twoje akurat wierzę, stary.
Po tych
słowach obaj się głośno zaśmiali, a przyjaciele spojrzeli na nich nic nie
rozumiejącym wzrokiem. W końcu Dean nie wytrzymał i lekko drapiąc się po głowie
zapytał.
— A co
to niby znaczy?
—
Zupełnie nic, Dan.
Chłopiec
prychnął obrażony.
— Taa…
Jasne — warknął rozdrażniony. — Już ja wiem o co ci chodziło.
— No o
co?
— Ty mi
powiedz!
— Ale
skoro wiesz…
— Ale
my nie wiemy, Harry… — przerwał mu łagodnie Neville.
Okularnik
westchnął.
—
Chodzi o to, że wy nie jesteście… ym… tacy mózgowi jak Seamus, więc teraz już
wiecie o co chodzi.
— Aaa!
— odpowiedzieli wszyscy takim głosem, jakby nagle odkryli Amerykę. — Ej!
— A ty
co Dan? Byłeś pewny, że wiesz o czym mówiłem.
— Bo
wiem.
Potter
się zaśmiał z rozbawienia.
— Jak
ci powiedziałem.
Lunatycy
ze śmiechem zajęli swoje miejsca, zaraz obok bliźniaków Weasleyów, Hermiony i
Julii. Opowiedzieli dziewczyną o planowanym kawale, ale nie zdradzili komu go
wywiną. Powiedzieli im nawet o miłej pogawędce Rona ze Snapem, a one zaczęły
się głośno śmiać. Nałożyli sobie na talerze jedzenie, wlali do szklanych kubków
herbaty i zaczęli pałaszować śniadanie.
—
Hermiś, podasz mi naleśnika? — zapytał z wesołym uśmiechem rudowłosy.
Dziewczyna
z pomrukiem niezadowolenia podała mu półmisek.
— Masz
i nie mów do mnie „Hermiś”, bo tego nie znoszę — warknęła na niego z
oburzeniem.
— Wiem
przecież — wyszczerzył zęby w uśmiechu, a ona palnęła go z otwartej ręki przez
głowę. — Ała!
— I
dobrze ci tak, Weasley — zaśmiała się radośnie McCorwin, a potem poklepała go
mocno po plecach.
On
natomiast spojrzał na nią wzrokiem męczennika i wrócił do jedzenia śniadania,
które grzecznie mówiąc wciągał jak odkurzacz. Harry rozejrzał się po Wielkiej
Sali, aż jego spojrzenie padło na stół Ślizgonów, gdzie zakończył swoje
poszukiwania. Z wrednym uśmieszkiem czekał, aż ktoś inny dokończy posiłek i
wstanie, wreszcie się doczekał. Draco Malfoy wstał z swojego miejsca z gracją
był już w połowie drogi do wyjścia, gdy nagle się zatrzymał z przerażeniem
wypisanym na twarzy. Już wiedział co się szykowało, a Lunatycy siedzący przy
swoim stole wyciągali już aparaty z jedną myślą w głowie „To zdjęcie powieszę
sobie nad łóżkiem!”. Czekali na ten jeden moment, kiedy to wszystko się zdarzy,
a oni będą mogli odetchnąć z ulgą, że nie wlali mu tego za mało. Nie bali się,
że eliksiru może być za dużo, najwyżej tleniony jeszcze bardziej by się
skompromitował. Niestety było go w sam raz i właśnie zaczął działać. Po chwili
w całej Sali dało się słyszeć krzyk przerażenia i głośne śmiechy. Julia z
wrażenia, aż spadła z ławki i tam mogła pokładać się z rozbawienia, które
uderzyło w nią od razu. Hermiona zaraz po niej wybuchła głośnym śmiechem, który
rozniósł się po całej sali razem z innymi. Tylko przy jednym stole panowała
powaga, a należał on do nauczycieli, reszta nie wytrzymywała już ze śmiechu. A
co tak rozbawiło wszystkich zebranych? Może Draco Malfoy, który stał na środku
Wielkiej Sali tylko i wyłącznie w różowych bokserkach z białymi fretkami, które
skakały.
—
Malfoy ma magiczne majty! — zawył ktoś ze stołu Puchonów, co jeszcze bardziej
rozśmieszyło innych.
Tylko
jemu z uczniów nie było do śmiechu, a można rzec, że jego przyjaciele staną po
jego stronie. Cóż za mylne stwierdzenie, to oni śmiali się najgłośniej, podczas
gdy on pokładał się w wstydzie. Ktoś krzyknął „Malfoy ma babskie gacie!”, a to
tylko sprawiło, że zapanowało jeszcze większe rozbawienie. Teraz to i na
twarzach nauczycieli usta wykrzywione w prostą linijkę, jak w zwyczaju miała
profesor McGonagall, zaczęły delikatnie drgać.
Blondyn wyszedł z Wielkiej Sali, warcząc pod nosem coś co brzmiało „Mój
ojciec się o tym dowie”, a odprowadzały go śmiechy i gwizdy pozostałych
uczniów. W następnym momencie z pomieszczenia wyszedł Blaise Zabini, a wraz z
nim Mattiew Princess i Pansy Parkinson. To był ich obowiązek jako przyjaciół,
na dodatek posyłali wszystkim uczniom chłodne spojrzenia i opuszczali salę z
gracją i wysoko uniesionymi głowami, niczym prawdziwi Ślizgoni. Jedyną osobą w
WS była profesor McGonagall, usta miała ściśnięte w wąską linijkę i z
wściekłością patrzała wprost na Lunatyków. Ci jednak nie zwracali na nią uwagi,
śmiali się i z rozbawienia aż spadli na ziemię, a tam to aż trzęśli się ze
śmiechu. Nie tylko oni tak reagowali na przesłodki widok majtek Dracona
Malfoya, w całej jadalni huczało od ich rechotu. Nagle do Sali wbiegł Lee
Jordan, płacząc ze śmiechu.
—
Malfoy ma różowe gacie w skaczące frety! — ryknął z wielkim uśmiechem, co
sprawiło, że wszyscy śmiali się jeszcze głośniej.
Uczniowie
czuli się jak po silnej dawce eliksiru rozweselającego, nie mogli przestać się
chichrać. Przerwali dopiero wtedy, gdy usłyszeli wściekły krzyk profesora
Snapea, jednak siedem osób dalej trwało w rozbawieniu, a wtedy nauczyciel wpadł
w szał i już chciał wywrzeszczeć, że zaraz ich pozabija, a ich ciała porozwala
na miliard części, ale do mównicy podszedł Albus Dumbledore, a na sali
zapanowała cisza.
—
Witajcie, kochani! — zaczął z serdecznym uśmiechem. — Z powodu tego, że godzina
ósma minęła jakieś czterdzieści minut temu, nie będzie pierwszej lekcji, ale na
drugą macie stawić się punktualnie, zrozumiano? — po jego słowach padło głośne
„Tak jest!” — Możecie już iść, ale wy chłopcy zostańcie — spojrzenie tych
błękitnych mądrych oczu padło na Lunatyków, a uśmiechy zeszły im z ust.
Do
głowy najpierw przyszła im myśl żeby dać nogę, ale potem uznali, że jeśli już
zaczynają to, muszą to skończyć. Kiedy już wszyscy wyszli, a oni zostali sami z
gronem pedagogicznym, to profesor Snape od razu cisnął im się do gardeł.
— Jak
śmiecie kompromitować tak ucznia mojego domu?! — syknął z furią wypisaną na
twarzy. — A ty, McGonagall, nic nie powiesz? A może też maczałaś w tym palce,
co?
Kobieta
wytrzeszczyła na niego oczy, ale od razu się opanowała.
— Jak
śmiesz mnie oskarżać, Severusie? — zapytała z wyraźnym oburzeniem, posyłając mu
chłodne spojrzenie. — Czy ty twierdzisz, że brałam udział w tym dziecinnym
przedstawieniu?
— Ja
niczego nie twierdzę — prychnął kpiąco. — Stwierdzam tylko fakty.
Kobieta
spojrzała na niego oburzonym wzrokiem.
— Jeśli
ty…
—
DOSTYĆ! — przerwał im Dumbledore. — Severusie, nie można nikogo osądzać nim nie
znajdzie się dowodów jego winy, ale prawdopodobieństwo udziału Minewry w tym
zamieszaniu jest równa zeru. Dobrze znasz profesor McGonagall i wiesz, że
świetną nauczycielką jak i koleżanką z pracy, więc nie mogłaby tego zrobić,
prawda, Minewro?
—
Oczywiście, Albusie.
Te
słowa wypowiedziała z nieskrywaną wdzięcznością. Teraz wszystkie pary oczu
padły na Lunatyków, a oni uśmiechnęli się niepewnie, na co profesor Coriss
prychnął pogardliwie. Nie zaskoczyło ich zachowanie mężczyzny, przecież ten
facet jest nienormalny i jest z nim coś nie tak, tego byli pewni. Może jakiś
dementor wyssał z niego wszystkie emocje albo po prostu nienawidzi wszystkiego
co żyje i w ogóle istnieje. Na sto procent wzięli go tylko dlatego, że nie było
żadnego innego chętnego na to stanowisko, rzadko kto chce nauczać Obrony
Przeciw Ciemnym Mocom. Jedynym plusem było to, że Ślizgoni też mieli
przerąbane.
—
Wiecie dlaczego chciałem z wami porozmawiać, prawda chłopcy? — zapytał
spokojnie dyrektor.
— Tak —
odpowiedział Harry i uśmiechnął się do Albusa.
—
Dlaczego to zrobiliście? — nie oskarżał, nie krzyczał, nie wyzywał, nie dawał
szlabanów – po prostu się pytał.
— Bo
sobie zasłużył — odezwał się Ron. Był lekko zdenerwowany.
— Cóż
takiego zrobił?
Chłopcy
spojrzeli na siebie i zgodnie powiedzieli:
—
Zranił bardzo bliską nam osobę.
Profesor
Dumbledore na chwilę się zamyślił.
—
Mogliście przyjść z tym do mnie. Rozumiem, że pan Malfoy brzydko zachował się
względem pewnej osoby, ale zawsze można inaczej to załatwić — mówił z
delikatnym uśmiechem. — Na początek nie przed całą szkołą.
— To
jest zbyt delikatna sprawa, żeby załatwiali ją nauczyciele — stwierdził Seamus.
— Chcieliśmy się mu odwdzięczyć.
—
Następnym razem po prostu porozmawiajcie, to bywa czasami łatwiejsze —
powiedział. — Nie zmienia to faktu, że nie zostaniecie ukarani. Profesor
McGonagall wyznaczy wam szlaban, a teraz możecie już iść.
Po tych
słowach chłopcy jęknęli przeciągle, ale kiwnęli głowami, dając do zrozumienia,
że się na to zgadzają. W końcu przegięli trochę, ale bez ryzyka nie ma zabawy,
więc tym się kierowali, a Malfoy teraz będzie pamiętał, że od ich przyjaciół ma
się trzymać z dala. Wyszli, więc z Wielkiej Sali i z uśmiechami na ustach
przemierzali hogwardzkie korytarze. Pokonywali właśnie ostatnie schody dzielące
ich od portretu Grubej Damy, gdy nagle wpadli na Irytka.
— Ej,
wy! — krzyknął swoim skrzeczącym głosem, a oni spojrzeli na niego niepewnie.
— Co? —
zapytał Harry z wrednym uśmieszkiem.
—
Świetny kawał zrobiliście temu Ślizgonowi! — zawołał pełnym podziwu głosem. — Ma majteczki różowiutkie i skaczące fretki
na dupie! Ten tleniony, mały wąż ściąga swoje spodnie wciąż…
Śpiewając
taką oto piosenkę odleciał w stronę lochów, a oni wybuchli głośnym śmiechem,
który rozniósł się po całym korytarzu. Zaraz potem stanęli przed obrazem
strzegącym Pokój Wspólny Gryffindoru. Ron powiedział poprawne hasło i weszli do
środka, z którego zaraz potem wyszli i ruszyli w stronę chatki Hagrida. Fred
powiedział im, że właśnie tam niedawno wybrały się ich dwie przyjaciółki. Dziwne…
Zwykle chodzili do gajowego razem, a teraz one same do niego poszły. Coś tu nie
gra, a oni musieli dowiedzieć się co. Przyśpieszyli kroku, gdy znaleźli się na
błoniach i teraz już biegli do domku na zboczu. Gdy stanęli przed drzwiami
usłyszeli krzyki, więc stanęli przy otwartym oknie i zaczęli słuchać. Była to
najdziwniejsza kłótnia jaką w życiu słyszeli.
— Nie
możesz nam powiedzieć?! — warknęła zdenerwowana Julia. — Jakoś o Puszku już
wiemy, to dlaczego nie możemy się dowiedzieć do czego jest potrzebny?!
—
Cholibka… — zaczął poważnie olbrzym. — …bo to tajemnica.
— Ale
my jej dochowamy — powiedziała spokojnie Hermiona. — Nikt się o tym nie dowie.
Rubeus
prychnął, lekko zirytowany.
— Ode
mnie się tego nie do wiecie — uciął rozmowę. — Nich skonam…
Pozostali
spojrzeli po sobie, a następnie weszli do środka. W pomieszczeniu panował półmrok, a światło dawała tylko lampa, trzy
osoby siedziały na kanapie i piły herbatę. Kiedy Lunatycy weszli do środka ci
podskoczyli jak oparzeni i wytrzeszczyli na nich oczy.
— Jaki
Puszek?
— Do
czego potrzebny?
— Jaka
tajemnica?
—
Dlaczego nie mają się dowiedzieć?
— Kto
to Puszek?
Zadawali
pytania na przemian, wymachując rękoma i patrząc na nie zdziwionymi
spojrzeniami, nic z tego nie rozumieli. W oczach Hagrida pojawiła się panika, a
dziewczyny spojrzały na nich zaskoczone.
—
Hagrid ma jajo smoka! — wypaliła Julia.
— CO?!
— krzyknęli wszyscy zdziwieni, a ich szczęki uderzyły o ziemię.
— Jak
żeś się dowiedziała? — wychrypiał z przerażeniem Rubeus.
Blondynka
uniosła wysoko jedną brew.
— Czyli
na serio posiadasz jajo smoka?
Gajowy
się zmieszał.
— No
tak jakoś, cholibka…
— Czy
ty wiesz, że to nie jest legalne?! — pisnęła Hermiona. — Możesz za to pójść do
Azkabanu.
— Ja
żem nie wiedział — powiedział lekko przestraszony. — Myślałem, że to dozwolone.
Jednak
Ron spojrzał na niego podejrzliwie.
— Skąd
w ogóle masz to jajo? — zapytał, unosząc wysoko brwi. — Ludzie nie chodzą z
nimi normalnie po ulicy, bo już dawno byliby złapani przez tych z Departamentu
Kontroli Nad Magicznymi Stworzeniami, przecież to jest złamanie prawa.
Wyobrażasz co by się stało, gdyby każdy sobie hodował smoki w domu.
—
Dostałem od takiego gościa w pubie… — mruknął czerwony z zażenowania. — Proszę,
nie każcie mi go oddawać.
— Czy
my dobrze rozumiemy, Hagridzie? — zapytał zszokowany Seamus. — Chcesz, żeby
wykluł ci się jakiś smok i masz zamiar się nim zajmować?
Olbrzym
spiął się jeszcze bardziej.
— No… A
to źle? — dodał szybko jeszcze bardziej się rumieniąc. — Kurna… Gdybym
wiedział, to bym tego nie brał od tego skurczybyka.
—
Pewnie się chciał pozbyć, bo ja na jego miejscu na pewno bym to zrobił… —
mruknął Neville. — Tak w ogóle do gdzie ty to dostałeś?
— W
gospodzie Pod Świńskim Łbem.
— To
wszystko wyjaśnia — stwierdził ze śmiechem Harry. — Tata mówił, że kręcą się
tam podejrzane typki, ale raz im się to przydało.
W tym
momencie Rubeus zaczął się trząść i głośno śmiać.
—
Pamiętam to… — wychrypiał gajowy. — Potem mi gadali, jak o mało po gębach nie
dostali.
Reszta
spojrzała na nich z zainteresowaniem.
—
Powiecie o co chodzi? — zapytał w końcu Dean.
—
Znacie Kła, co nie? — zapytał okularnik i mrugnął do olbrzyma. — Hagrid dostał
Roga od Huncwotów na urodziny, a Huncwotki dały mu suczkę Kostkę. Nie pomyśleli
jednak, żeby wcześniej obgadać kwestię prezentu i z tego wyszedł właśnie Kieł.
Kiedy Hagrid powiedział im, że Kostka jest w ciąży, to o mało nie dostali zawału.
Potem oczywiście zaczęli zwalać winę na siebie nawzajem.
Wszyscy
wybuchli głośnym śmiechem, który rozniósł się po całej chatce. Wyobrazili sobie
to zwalanie na siebie i wiedzieli, że na słowach się tylko nie obyło.
— Ale
nie zmieniajmy tematu — drążył Harry. — Kim jest Puszek?
— No…
ym… — zająknął się. — Moim psem.
Brunet
uniósł wysoko brwi.
— Kieł
jest twoim psem.
— Mam
dwa psy.
— Taa?
— zapytał ze zwycięskim uśmiechem. — To gdzie on jest?
— Tego
właśnie próbujemy się dowiedzieć — stwierdziła Hermiona z uśmiechem.
Harry
się rozpromienił.
—
Trzeba było tak od razu! — ucieszył się, a na jego ustach pojawił się wesoły
uśmiech. — To powiesz nam gdzie on się znajduje i po jakie licho tam w ogóle
się pojawił?
Jego
usta zwinęły się w ciasną linijkę jak u McGonagall i stanowczo pokręcił głową.
— Ode
mnie się tego nie dowiecie… — powiedział poważnie. — …co to, to nie.
— No,
ale Hagrid! — zawołali wszyscy razem.
— Ale
już późno… Zaraz cisza nocna… — mruknął, patrząc na zegar obity w skórę
jakiegoś zwierzęcia. — Musicie już iść…
— Nie
chcesz, to nie mów — powiedziała z wyższością Julia. — My i tak się dowiemy.
— Ta
sprawa was nie dotyczy! — warknął wreszcie olbrzym. — Tajemnica z Kamieniem
dotyczy tylko Dumbledorea i Ni… O rzesz w mordę!
— I
kogo? — zapytali jednocześnie. — No Hagrid… I kogo?
— Nie
wtykajcie nochali w nie swoje sprawy! — zagrzmiał. — I tak za dużo wam
powiedziałem, a teraz znikajcie!
Pożegnali
się szybko i wyszli z jego chatki, kierując się w stronę zamku. Jakie to było
zagmatwane… Jaki kamień i łączy z nim Dumbledorea i tego drugiego. Przecież to
się kupy nie trzyma, ale wiedzieli jedno. Musieli dowiedzieć się o co tutaj
chodzi, na pewno by nie zostawili tej sprawy bez wyjaśnienia. Wrócili pędem do
szkoły, a Seamus z lekko zamglonym wzrokiem zabrał swój plecak i wyleciał z
Pokoju Wspólnego. Oni jednak nie poszli spać, usiedli na kanapie i zaczęli
cichą rozmowę.
— O co
tutaj chodzi? — zapytał w końcu Dean.
— Wiemy
tyle, że Hagrid ma psa, który jest jakoś powiązany z jakimś kamieniem, Dumbledorem
i kimś jeszcze — powiedziała Hermiona po dłuższym zastanowieniu.
— Czyli
wiemy tyle co nic — stwierdził Harry.
— Racja
— Ronald poparł okularnika.
— Tylko
co teraz zrobimy? — padło pytanie od Neville’a.
—
Idziemy spać, bo jutro jest Noc Duchów… — mruknęła Julia i ziewnęła. — Coś się
wymyśli. Zobaczycie.
Pozostali
się z nią zgodzili, więc pożegnali się i poszli do łóżek. Każde z nich się
zastanawiało, co teraz robi Seamus, który zawsze umiałby im pomóc w takiej
sytuacji. Z tą myślą oddali się w objęcia Morfeusza.
*Będzie
to wyjaśnione na moim drugim blogu, jeśli ktoś czyta to jeszcze trochę sobie
poczeka na rozwiązanie tego „problemu”. Kurde… Walnęłam spojlerem, a wcale nie
chciałam! Głupiutki Zgredek * skrzat uderza się laptopem w głowę, głośno krzycząc
„Głupi Zgredek. Naprawdę głupi Zgredek” * -,-
--------------------
Czeeść, skrzaty! :*
Już was przeprosiłam, ale zrobię to znowu. Przepraszam za moją nieobecność :c
Nie wiem, czy wszystko nie dzieję się tutaj za szybko... No wiecie... Puszek, ten kawał. Jednak muszę was ostrzec, tak będzie we wszystkich. Mam zbyt dużo pomysłów, żeby nie wziąć chociaż jednego do rozdziału.
Nie wiem, kiedy pojawi się kolejny rozdział, ale postaram się jak tylko będę mogła, by pojawił się w następną niedzielę. Jednak, nic nie obiecuję, bo jadę na obóz i nie będę miała za dużo czasu na pisanie, więc z góry przepraszam.
Dedykuję ten rozdział kilku osobą:
Ev - Kurde... tak mi się z tobą dobrze pisało, taka beka z naszych niektórych rozmów, że wymyśliłam ten pomysł z kawałem. Dzięki, skarbie :* *Chcem do Piły :3*
PaKi - Jesteś moją fortuną, a to samo w sobie jest powodem do dedykacji. Kosiam cię, kochana <3
Saba i Dejbi - Moje kochane <3 Dzięki wam zawsze mam wenę i aż się dziwię, że chce wam się czytać moje wypociny.
Adzie - Niby komentarze krótkie, ale gęba zawsze mi się cieszy, kiedy je czytam. Dzięki tobie moja wena też istnieje! Obiecuję... NADROBIĘ WSZYSTKIE, CO DO JEDNEGO, ROZDZIAŁY U CIEBIE <3
RosePs - Za te motywujące i piękne komentarze, które zawsze dają mi siłę i energię do pisania c:
No, to... Do napisania, kochani :*
P... PIERWSZA *O*
OdpowiedzUsuńKochanie ty moje!!!!!
OdpowiedzUsuńAaaaa ja chcę te wspomnienie z Chloe!!!! Plz , plz jakieś wspomnienia z SYriuszem i Dori!!!
Czyżby w twoim drugimopo będzie Lily czystej krwi?
Rozdział mega, dziękuje za dedykacje i przepraszam z akrótki kom, ale sama wiesz jestem na wakacjach i czas ograniczony!
Pozdrawiam i weny!
Paulla K
Będzie wspomnienie z Chloe, skarbie ty moje!
UsuńMoże... może... :3
Ha! Wróciłaś już! Kolejny komentarz będzie dłuższy <3
Dziękuję, skarbie :*
Fajny blog i rozdział Czekam na nn :)
OdpowiedzUsuńThanks <3
UsuńCzwarta, ale zawsze to któreś miejsce :D
OdpowiedzUsuńKurde, wiesz głupio mi... Czytałam ostatnio twojego bloga i zauważyłam, że zmniejszyła się liczba komentarzy i to od osób, które ponoć tak uwielbiają twojego bloga. Wśród nich jestem ja, debilka, której teraz jest wstyd. Pomyślisz... O! Przypomniała sobie o twoim blogu i zwów wielka fanka, otóż... To nie tak, jak myślisz. Wcale nie chciałam porzucić tego bloga, tylko trochę musiałam odpocząć od tego wszystkiego... Przepraszam, ale teraz już jestem :)
Nie mam wiele czasu, ale pozwolę sobie na krótki komentarz. BOŻE!!! Snape dostał furii, ahahahahha! Później Malfoy pokazał majteczki <3 Na koniec Puszek... Tyle śmiechu, że aż mnie brzuch rozbolał. Zastanawiam się kto, jak nie Voldemort, za tym stoi... Hahaahhahhaahahahahha! Malfoy... Hahahahhaahhahahhah! <3 Kocham tego kretyna <3
Cudny rozdział i życzę dużo weny :3
A spierdalaj, nie jestem zła <3
UsuńDziękuję, szkarbie! :3
Malfoy? Malfoy! Kocham tego chama c:
Oj tam! *0*
To jestem… pionta? Ta? Póki co. Pewnie zanim skończę pisać komentarz już będę na szarym końcu, jak nie ostatnia… ach, ostatnio już się chwaliłam, że zaczęłam robić się punktualna z komentowaniem, a co potem odwalam? Hę? No jasne! Znowu zalegam! ZNO-WU. Ale nie pójdę znowu do spowiedzi, bo ile można, dajmy spokój, zwłaszcza, że tym razem zwlekanie-z-komentowaniem nie jest za Chiny moją winą. HA! Tak wiem, to wyzwanie zmieniło oblicze współczesnego świata. Ale rzućmy okiem na to, jak bardzo NIE DA SIĘ będąc mną CZYTAĆ FENOMENALNYCH OPKÓW: Liczę od mojego powrotu z zagranicy:
OdpowiedzUsuńDzień #1:
Wracam do domu, w samolocie słucham sobie głupich piosenek i myślę: jak tylko wrócę do domku, to zjem sobie jabłko na złość Putinowi i – oczywiście – skomentuje u Zgredzia. No i ja dumna z tej niebywale dojrzałej i zmieniającej oblicze współczesnego świata decyzji wyłażę z boeinga, idę odebrać walizkę, spoko. Tata podjeżdża po mnie i mówi magiczne słowa:
NIE, NIE EXPETO PARTONUM. Ani nawet nie AVADA KEDAVRA (co jest naprawdę zdumiewające, biorąc pod uwagę fakt, że on, patriota, je jabłka, a ja (wtedy jeszcze nieświadoma o całej naszej narodowej akcji) w najlepsze żrem Werthersy Originale. Powiedział:
─ Agata, skoczymy do galerii po drodze, bo muszę kupić COŚTAMSTROŚTAM mam gdzieś co do samochodu.
No, nie dało się. NIE DAŁO SIĘ. Kiedy wróciłam po nocy z wielką, wypchaną paką z New Yorkera i Cubusa, i Tally Weijl, to jedyne, o czym myślałam to: KĄPIEL i JABŁKA. No nie dało się.
Dzień 2#
Wstaję, przeciągam się i myślę: „Dobra, wczoraj bimbałaś, ale dzisiaj musisz wreszcie usiąść na dupie i skomentować rozdziały u Zgredzia”. Dobra, biorę jabłko, laptop na kolana… wlazłam tylko szybko na Filmweba, żeby obejrzeć zwiastun Kosogłosa, ale ja – jak to ja – musiałam jeszcze po drodze kliknąć inną stronę, i… Kurde, wpadłam na wątek „Wrażenia z nowego odcinka” Pretty Little Liars, i jak przeczytałam, co się stało to: „o kurfa, nie no muszę to obejrzeć”. A że miałam dwa zaległe odcinki plus jeszcze Once Upon a Time, bo zalegam (jak ze wszystkim) plus jeszcze One Tree Hill, bo oglądam znofuu, żeby się nalampić na Lucasssa. I… no nie dało się.
Dzień 3#:
Dobra, wstaje, jem jabłko. Myślę sobie: „koniec tego, teraz naprawdę komentuje ten rozdział”. Już się rozsiadłam, poduszka, jasiek pod głowę, laptop na kolana, wklepuje twój adres i… Gadu-Gadu się odzywa. Supah. Koleżanka płacze mi w rękaw (a właściwie to w emotikony), że ma cholerny problem, a ja – miłosierna kobieta – wzdycham i się jej oddaje. No, w koncu nie powiedziała mi, JAKI naprawdę ma problem, bo zbyt zajęłyśmy się pisaniem o bzdurach.
Dzień 4#:
Teraz już zmotywowana ja, wyłączam GG, żeby nikt mnei nie wpienił, otwieram twojego bloga i… dzwoni telefon. Serio. Jak odbieram, to słysze, że koleżanka chce spotkać się na czytanie HP na rynku (straszymy przechodniów, bo czytamy Zakon Feniksa już teraz z podziałem na role, a ja jestem świetnym wujem Vernonem i Syriuszem, i Luną, i Hermioną; a ona udaje tak fenomenalnie Hagrida i Umbridge, że… ostatnio jakaś starsza pani w Netto patrzy na nas, jakbyśmy odprawiały czarne msze, ale spoko.
A wieczorem leciał Harry. I znowu się nie dało.
Dzień 5#:
OdpowiedzUsuńWieczorem leciał Percy Jackson. I się nei dało.
Dzień #6 [WCZORAJ]:
Spięłam się, i dobra. Zrobiłam sobie listę blogów, które mam skomentować (bo przez ten tydzień dużo się tego zebrało) i jakoś się posunęłam, ale… kurde, niepotrzebnie włączyłam YouTube’a, bo jak o 21 zaczęłam oglądać filmiki z Jily, to przeciągnęłam przez Chair, i Delenę, i Klaroline.
Dzisiaj jest dzień siódmy. I dam radę. Poważnie dam radę.
***
Nie dałam rady. Poważnie. Kiedy tylko się rozsiadłam i otworzyłam Worda, i zaczęłam się tłumaczyć, przyszedł tata i odebrał mi brutalnie laptopa, bo „jest mu potrzebny”.
HALO, mi też!
Ach, te dzisiejsze starsze pokolenie.
No ale nic. Jestem pomysłowa – serio, nie robię sobie jaj! – i wyciągam telefon (z takim uśmiechem jak w jakieś tandetnej reklamie, ale rzycie), i czytam rozdział. Tyle że wiesz… jak już się jest kompletną wariatką (jak ja), to lepiej nie czytać tak zajebistych rozdziałów jak twoje, bo wyjdziesz na… wariatkę, która zwariowała. TAG. WUAŚNIE.
No więc on coś niezwykle ważnego robi na moim kompie, ja obok siedzę na łóżku, zakrywam ręką mojego smartfona i łacham się jak głupi do sera. Tata najpierw wysyła mi pierwsze spojrzenie, ale ja udaje, że go nie widzę. W końcu, kiedy doszłam do twojego boskiego hmm… hymnu wychwalającego gatki Dracona MAlfoya napisanego przez haiku-pisarza vel Irytka, to po prostu jebłam. Mój tata tak się przestraszył, że od razu sobie poszedł. Nie dziwię mu się. Ech… szkoda mi go, że urodziło mu się tak nienormalne i niezrównoważone psychicznie dziecko jak ja.
To smutne.
Ale dobra. Koneic mojego nic nie wartego, rekordowego wstępu – całe dwie strony A4 Worda huehuehue *śmiech Kacperka z Rodiznki.pl*. No nic, przejdźmy do rzeczy istotnych:
Koniecznie wrzuć jak Walburga wygarnia Chloe! To na pewno tak niezła pyskówka jak… jak w sumie to mojej mamy z niektórymi moimi ciotkami. Nawet lepsze.
Hermiona ma siostrę? Uuuuu… *zaciera ręce z zachwytu*. Wiesz, przyznam, że ponieważ ja zawsze czytam jak wariatka, którą jestem, czyli w z prędkością strusia pędziwiatra, a potem, kiedy ogarnę, że nic nie rozumiem, wracam do powszednich linijek i czytam je na nowo. I dlatego najpierw jak czytałam imię Katie i przewinęło się „siostra” i „Potter”, to się zachłysnęłam jabłkiem *tak. To możliwe* i:
UsuńO, kurfa, James zrobił Lily jeszcze jedno!
*taniec szaleńca*
A potem z bananem na twarzy czytam dalej i… nagle widzę słowo „Hermiona”. I się gapię. Co?! Potter… Hermiona…
JAMES MA DZIECKO Z HERMIONĄ?!
http://zazie.com.pl/wp-content/uploads/2013/10/Shock.gif
Ta, wiem, szurnięta jestem. Ale przeczytałam to już po ludzku i… z jednej storny mi ulżyło, bo James i Hermiona… Jermiona? Eee… nie. Ale z drugiej. Kurfa, ja tylko chcę, żeby oni wszyscy mieli dużo dzieci! Wjem, średnia urodzeń na jedną kobietę w Polsce wynosi 1,29, ale ludzie! To fanfick! Mi zawsze się kopara cieszy, jak widzę parę, która shipowałam po latach z gromadką dzieci. GROMADKĄ. A… Doriusz ma tylko Chloe i… Jily ma tylko Harry’ ego. *podciąga nosem*. To takie…
http://24.media.tumblr.com/tumblr_lsegihiXb21qiufmxo1_250.gif
Ech… Dobra, koniec rzeczy z mojego chorego psychicznie umysłu. KO-NIEC.
Ważne, że za rok będzie jeszcze bardziej przypałowo, bo przybędzie Chloe, którą już kocham, i jeszcze Katie, i jeszcze… a Ginny się nie jaram. Nie lubię jej i tyle. Jak Rona. To, że Harry z nią skończył… po prostu. Rzyg.
FANI HINNY, BUAGAM, NIE ZABIJAJCIE MNIE.
Dobra, ogar. Normalnie ja Dracze miłuje jak… jak jego w sumie, ale w towim opku to on jest niezłym fiutem. I to w dodatku MAŁYM – tak, celowo rozdeptuję jego męską dumę! – fiutem. Normalnie Little Dick. Wrr… LD. Fajna ksywa xD. Trochę jak LED. Led Zeppelin. Nie, nie będę ich obrażać. Nie.
Dobra, skoro już o Dracze mowa, to ja… *wysila mózgowninę* mniałam coś o nim… aha! Jego masakryczna bielizna z Victoria’ s Secret. Meega. Znaczy się, LD (nawet pasuje nie… Draco Lucjusz Malfoy… Lucjusz Draco na odwrót i… Little Dick xD) zasłużył sobie na to. Po prostu taki… konfident z niego jebany. Po co skarżył? HĘ?
http://pl.memgenerator.pl/mem-image/he
No i ma za swoje. Z Lunatykami i Lunatyczkami się nie zadziera, niech on to sobie w dupie zakoduje! No.
Ron teraz się boi gadać z Julką i Mioną… dobrze mu tak. Dziewczyn się nie bije, bo… jak to mówi moja babcia – „jeśli uderzysz matkę (w tym wypadku DZIEWCZYNĘ) to ci ręka uschnie”. Mądre, nie?
Wjem.
Tak więc ręka powinna mu uschnąć, i gdybym była Lunatyczką taki byłby mój kawał. Wjesz, rzuciłabym jakieś bajeranckie zaklęcie i Ronusiowi by ręka uschła *śmiech szaleńca*. W każdym bądź razie… ech, zapomniałam, co miałam napisać.
UsuńMoim zdaniem nic nie dzieje się, szybko, serio! Tempo jest super.
Twój Hagrid mnie rozwala. Jestem pewna, że te małe, złe, przebiegłe pierwszoroczniaki go tak załatwią, jak ten zabójczy ptak, co nastrał na Putina. I potem wszyscy wyciągną jabłka. Polskie. Jonagoldy. Hehhehe.
Happyendy są takie zajebiste.
Ach, widzę, że będzie dym w przyszłym rozdziale. Oooo… będzie dym. Halloween i… zapewne przybędzie Troll Górski, c’nie? Ale tym razem to nie Golden Trio go załatwi, tylko wysublimowany zespół g’niuszy z każdej dziedziny – Dean, Seamus, Harry, Neville, Hermiona, Julka. TAK, wiem, że pominęłam Rona. Ale on nie jest geniuszem. Ani nawet g’niuszem.
Dobra. Powaga. Muszę isć się spakować, bo wyjeżdżam *_*. Tak. Znowu. A się tyle gada, że wakacje sa po to, żeby dzieciaki miały wolne, nie? Żeby mogły sobie w spokoju pokomentować, pooglądać seriale i popakatulać się.
Taa. Dobre sobie.
Ja zafsze najbardziej zajęta jestem w wakacje.
Hahha. Paradoks. Jop.
Okej, ogarniam się.
3maj się :*
Weny :*
Pozdrawiam :*
Miłych wakacji :*
UciekinierkA z MungAbigail.
Dżisus, zaczęłam już pisać jak tytuły odcinków Pretty Little Liars… na przykład A LiArs Guide to Rosewood czy coś. Dobra zamykam się. I tak już cały ten komentarz jest zasmrodzony faktami z mojego życia. Zasmordzony tak bardzo jak dormitorium Lunatyków przez Rona i/lub grochówę. Masakroza.
Okej, spadam. Z tego wsyztskiego przypomniałam sobie, że muszę obejrzeć The O.C. Yhym.
Papa :*
ABIGAIL! JA JEBIE, ORGASSM <3
UsuńNie no spoko, wszystko kumam! Twój tata to wielki patriota, jestem z niego dumna! Wiesz co? Też żrę jabłka :3
Taa! Irytek zawsze umie wymyśleć pioseneczki na każdą okazję! <3
Kurfa! Serio? Ty to masz schizy, powiem ci. James i Hermiona? o_O
Co do dzieci, to nie będę jebać spojlerami na prawo i lewo, ale jak się postarasz to może coś ze mnie wyciągniesz... Jak z Hagrida, łatwo i spokojnie! :D
Powiem tak! Hermiona, Julia, Chloe i Katie będą miały duży wpływ na Ginny. Na pewno ją polubisz, wariatko. Poza tym... NIE BĘDZIE TU HINNY. Nie lubię tego parring, rzygam nim. Trudno, autorka nie lubi, to nie będzie! Ron, bleuf! Nie lubię go, nie znoszę! Ten podły człowiek zniszczył mi Dramione :c
Będzie fjutem i to sporym *kurfa jak to brzmi XD*, ale pewna przepiękna, mądra, Gryfonka go zmieni :3
Tak! Polskie jabłka! To jest to <3
Ja też właśnie. Rok szkolny to pikuś do wakacji, tu nie ma wolnego czasu :c
Dziękuję za taki piękny komentarz :*
Ja nigdy się nie ogarnę!
Buahahhaahha!
3maj się :*
Ja również :*
Nawzajem :*
Spowiednik-ksiądZgredek.
W pizdę jeża... Objecujem skomentować każdy twój rozdział. Dżizys... moje klawiaturowanie trochę potrwa! XD
Chłopaki w tak młodym wieku i ognista? :OOO wowwow. To by dopiero było, gdyby ktoś się dowiedział. Taka mama Harry'ego, czy ktoś... Źle by się to dla niego skończyło, oj źle...
OdpowiedzUsuń... a dla Malfoya źle się skończy kablowanie na Julię! Już ja go dorwę i mu się odechce. Zbulwersowana jestem. Taka świetna dziewczynaaa i wspaniała przyjaciółka, a on donosi. Zazdrosny pewnie.
Jak przeczytałam, że Lunatycy planują kawał, już wiedziałam, że Malfoyowi się dostanie i przysięgam, gdyby nie to, to na pewno bym Dracze znalazła. A potrafię całkiem nieźle kopać i bić. Mam młodszych braci, ma się tę wprawę i codzienny trening.
Snape ma eliksiry na uczniów? Niezłe z niego ziółko. Świetnie mu Ron powiedział, hahahah, padłam <3 Szczerze, nie lubię go. Ani tutaj, ani w kanonie. Nie mam pojęcia, czemu wszyscy się tak nim zachwycają, noale. Pewnie to ze mną coś jest nie tak.
Ale numer Lunatyków był przegenialny, tyle Ci powiem. Nie dość, że upokorzyli Malfoya, to jeszcze stracili pierwszą lekcję! Nomarzenie. Gdybym tak codziennie traciła pierwszą lekcję... Ach...
Uwieeelbiam Twojego Hagrida. Świetnie zrobiłaś, że kontynuujesz jego specyficzny sposób wypowiadania się. No cholibka, fajnie Ci to wyszło!
Nie mogę się doczekać przyszłego roku (w sensie w Twoim opku, nie w świecie rzeczywistym. Chociaż tam w sumie też...) Trzy Siostry wkraczają do akcji! Najbardziej ciekawa jestem siostry Hermiony :D No i tego, jak przedstawisz Ginny, ale jej za bardzo nie lubię, więc w sumie to za bardzo mi nie zależy.
Muszę niestety kończyć, kolacja sama się nie zje. A jedzenie i spanie to dwie najważniejsze rzeczy, zaraz obok książek. I blogów.
Dziękuję za nasze pogawędki fejsbukowe :*
Pozdro <3
Lumossy
PS: Hej tak w ogóle. Przepraszam za mój megahiperwspaniałyrefleks. I postaram się być na bieżąco, ale jakmitowyjdzie - nie wiadomo.
PS2: Parararam, uwielbiam Cię, jeszcze raz napiszę, tak dla przypomnienia.
+przeczytałam właśnie napisane wyżej wspaniałe komentarze najlepszej Abigail i mam kompleksy :c powinna zdecydowanie udzielać lekcji jak pisać zarąbiste komentarze.
UsuńOczywiście mój refleks też jest równy mistrza. Kurfa, muszęuciebieskomentować! <3
UsuńGinny, Ginny, Ginny... No cóż. W HP też za nią za bardzo nie przepadam, ale zawsze chciałam pokazać ją inaczej. Zawsze wiedziałam, że jest zbyt nieśmiała, grzeczna i milutka na siostrę sześciu chłopaków! U mnie będzie bardziej pewna siebie, niegrzeczna (bo jak mogłaby być grzeczną Lunatyczką? :D) i wredna. To będzie moja Ginny i nie będzie miejsca w jej życiu na miłość do Harry'ego Pottera. Co nie znaczy, że w pewnym momencie będę trochę bliżej siebie, jednak nie będzie to ociekająca słodyczą miłość.
Co do Malfoya. Będzie wredny, okropny, podły, bezduszny, bezuczuciowy. Do pewnego momentu, pewnego roku. Spotka pewną dziewczynę, która znajdzie jego serce i rozbije kamień, roztopi lód. Sprawi, że Draco będzie lepszą osobą i będzie miał uczucia.
Blejz. Kurfa, ten to jest moim ulubieńcem. On będzie zawsze miły, kochany i zabawny. Oczywiście będąc przy tym mega SEKSOWNYM I PRZYSTOJNYM ŚLIZGONEM <3 *0* Poza tym... wrednym będzie tylko dla paru osób, ale to tam szkopuł. No więc... JARAM SIĘ BLEJZEM :3
Kawał, no cóż. Sama śmiałam się kiedy go pisałam i nie mogłam wyrobić, więc może dlatego mam takie schizy. No nie wiem, to jeszcze nie było leczone.
HAAAAGRID! <3 Jak ja go kocham, cholibka! Jego teksty, zachowanie, wszystko... Doprowadza mnie do skrajnego szaleństwa! Uwielbiam go, jest świetny! Mój kochany wujek Rubeus <3
Co do następnego roku to planuję jeszcze kilka dobrych rozdziałów zanim to się stanie :3
Dziękuję za taki piękny komentarz, kochanie <3
Pozdro <3
Spowiednik-KsiądZgredek
Hej, hej. Wróciłyśmy do ciebie, cieszysz się? Mamy nadzieję, że nie jesteś zła, ale są wakacje (końcówka kuźwa) i nie miałyśmy jak się spotkać, by razem poczytać.
OdpowiedzUsuńRozdział świetny, dużo się śmiałyśmy, naprawdę i nie mogłyśmy z beki. Była noc, teraz już jest dzień, więc to również nie pomagało, bo mama Avady jak zaczęła się na nią drzeć to myślałyśmy, że nie skończy. Śmiałyśmy się jednak dalej, bo przestać nie mogłyśmy. Najpierw Ron i ta jego "wojna" ze Snapem, a potem Malfoy i te jego seksi majteczki, to było naprawdę powalające i zabawne. Logiczne, że jak zaczyna to potem musi oberwać. Śmiałyśmy się i śmiałyśmy, aż nas brzuchy rozbolały. Potem zaczęłyśmy czytać dalszą część i Hagrid... Zgadzamy się z Lumossy. Dobrze wychodzi ci ta postać, jest taka książkowa. Uwielbiam to jego niechcące wygadywanie wszystkiego, teraz pójdzie im jak z płatka :D
Kochamy twojego bloga, twoje pomysły, twoje rozdziały i ciebie <3
Pozdrawiamy,
~Snape and Avada
Witam, ten świetny blog został przeze mnie nominowany do Liebster Blog Award. Szczegóły w google, reszta na moim blogu: http://niepytajitakniezrozumiesz.blogspot.com/. :)
OdpowiedzUsuńDis is soł very very kurwa naprawdę very gud! <3 :3
OdpowiedzUsuńCleo Vannes
Witaj! Chciałabym cię z góry przeprosić za to jak długo mnie tu nie było, ale widząc te wszystkie komentarze, to nie tylko mnie. Od tak dawna przymierzałam się do przeczytania i skomentowania, ale chyba byłam zbyt leniwa by to zrobić i teraz żałuję, bo tyle się stało. Wiesz jak ja uwielbiam Julkę i strasznie chciałam nakopać Draco, za to co jej powiedział, był okropny. Tak bardzo się kochali, byli świetnym kuzynostwem i tylko dlatego, że ona trafiła do Gryfiaków on ją przekreśla? Postępek godny Gryfiaka, oj Draco, Draco... Świetny kawał, żałuję, że nie był on moim pomysłem, ale z Lunatycki... Też spoko :3 Albo weź ogarnij to, że Hagrid w twoim opowiadaniu jest taki rowlingowy, że aż uwielbiam o nim czytać i czekam na każdą wzmiankę o nim. Ooo! Puszek, ty małpiszonie jeden! Strzeżesz wejścia na trzecie piętro? Takie buty... Teraz muszą rozwiązać całą tą zagadkę i będzie dobrze :3 Harry ma łeb po rodzicach, Ron też ujdzie, bo bliźniacy, Semus i te jego zwierzęce odruchy, Dean murzynek sobie poradzi, Neville odważny po rodzicach <3 Boże jak ja uwielbiam twojego bloga, cieszę się, że planujesz tyle rozdziałów, bo nigdy się z tobą nie rozstaniemy :3
OdpowiedzUsuńPozdrawiam, weny i miłych spędzonych ostatnich dni wakacji <3
Ala :*