Siedzieli
pod ich ulubionym drzewem, a lekki wiatr delikatnie rozwiewał włosy.
Brązowowłosy miał mętlik w głowie, nie
chciał okłamywać przyjaciół, ale nie może przecież powiedzieć im prawdy.
Hermiona i Julia spojrzały na siebie, a potem na Seamusa.
— Znamy
twoją tajemnicę… — powiedziała w końcu panna McCorwin.
— Jaką?
—
Jesteś wilkołakiem… — wyszeptała cicho Granger. — I nic nam o tym nie
powiedziałeś.
— Wy
się mnie nie brzydzicie? — zapytał zaskoczony chłopiec.
— Czemu
tak pomyślałeś?
— Sam
nie wiem… Wybacz, Miona, ale po prostu nie znamy się długo i nie byłem pewien
czy w stu procentach mogę wam zaufać, rozumiesz?
—
Jasne, Sem. Wszystko rozumiem i akceptuję takim jakim jesteś — odpowiedziała
najbardziej poważnie jak tylko umiała.
— Ja
tak samo, Seamus. Pamiętaj, możesz na nas liczyć, a my zawsze ci pomożemy —
Julia była całkiem szczera.
— Ja…
Ym… Dziękuję… — zająkał się, a potem szeroko uśmiechnął.
Dziewczyny
od razu się na niego rzuciły i mocno przytuliły.
—
Jesteście najlepsze, wiecie o tym?
— Zdajemy
sobie z tego sprawę! — zaśmiały się wesoło.
— Ależ
ja się cieszę, że wy się cieszycie, że ja się cieszę, że my się cieszymy!
— Co?
— No i
pacz, Miona! Juleńka musiała wszystko zepsuć, całą naszą zabawę…
— Zła
Julia, naprawdę zła Julia!
—
Wredni jesteście… — prychnęła oburzona dziewczynka.
— I kto
to mówi.
—
Granger…
— Tak
mam na nazwisko, brawo! — zawołała rozbawiona.
—
Hermiona…
— Znasz
moje imię, świetnie!
—
Miona…
— Uuu!
Zdrobnienia, cudownie!
— Do
jasnej cholery, Jane!
— Skąd
ty znasz moje drugie imię? — zapytała zaskoczona szatynka.
— Czy
ty mnie w ogóle słuchasz?
— Nie.
—
Super, po prostu ekstra.
— O co
ci chodzi?
—
Malfoy tu idzie, a ja zaraz mu walnę! — warknęła. — Przecież mówiłam mu, nie
brał włosów na żel, ale on swoje.
—
McCorwin…
— To
jest nie do wytrzymania.
—
Julia…
— I do
tego ten kretyński uśmiech.
— Jul…
—
Normalnie wygląda jak moja mama.
—
McGonagall nago.
—
Gdzie? — dziewczynka rozejrzała się zszokowana, a dwójka jej przyjaciół głośno
się zaśmiała. — Ha ha ha! Normalnie bardzo śmieszne, aż zapomniałam się śmiać…
— Ale
jak szybko zareagowałaś… — wysapał Seamus. — W jedną sekundę byłaś już
rozeznana w sprawie.
— O,
pacz! — zawołała nagle blondynka. — Hagrid ma na sobie sukienkę!
—
Gadasz! Gdzie?
— I kto
tu się rozeznaje w sekundę…
— Nie byłem
na to przygotowany, to nie fair!
— A ja
byłam? O mało co nie dostałam zawału, a ty mi tu gadasz o sprawiedliwości.
— Takie
życie. Nikt nie mówił, że będzie wszystko fair.
— A weź
spieprzaj, futrzaczku.
— A weź
się ode mnie odwal, blondynko. A znasz jeden kawał?
— Masz
coś do blondynek? Pacz ile nas tu jest, patafianie.
—
Dzięki, że mnie poinformowałaś. Inaczej pewnie bym tłumaczył wam wszystkim po
kolei, pewnie pięć razy każdej.
—
Finningan!
— Co? —
zapytał z wielkim uśmiechem.
— Nawet
ja nie jestem taka wredna jak ty…
— Z tym
bym się kłóciła… — mruknęła do siebie szatynka i uśmiechnęła się wesoło.
— Coś
ty powiedziała?!
— Yyy…
A co usłyszałaś?
— Na
tyle, bym wiedzieć co o mnie sądzisz.
— A, to
wtedy się przesłyszałaś.
—
Kłamiesz!
— Nie,
ja żartuję. To różnica, kochana! — zaśmiała się wesoło panna Granger.
— Ale mi różnica…
—
Wielka, wielgaśna, ogromna.
— No
właśnie nie. Mała, maluśka, maluteńka.
—
Rozwalacie mnie, dziewczynki.
—
Zamknij się, idioto! — warknęły na przyjaciela, a zaraz potem głośno się
zaśmiały.
— Ta
zniewaga krwi wymaga! — zaśmiał się i rzucił w nie zerwaną trawą, na co te
pisnęły rozbawione.
Usłyszeli
kroki, a zaraz potem zobaczyli przed sobą Draco Malfoy, Gregory’ego Goylea i
Vincenta Crabbea, którzy uśmiechali się drwiąco.
— O
nasza kochana szlamka i zdrajczyni krwi — zakpił, a jego dwaj goryle się
zaśmiali. — No i oczywiście Blada Dupa także tutaj z nami jest.
— Daruj
sobie, Malfoy… — mruknęła rozbawiona panna Granger. — I lepiej stąd idź, bo
marnujesz nasze powietrze.
— Uuu!
Patrzcie jaka wyszczekana! — zawył głośno. — Chyba ktoś tutaj za dużo zżarł
psich chrupek.
— Ktoś
tu chyba zazdrości… Ona przynajmniej nie tleni sobie włosów.
— One
nie są tlenione.
— A ja
jestem Dumbledore — parsknęła Hermiona.
—
Zamknij się, szlamo.
— Ani
mi się śni, arystokrato.
—
Dzięki za komplement, skarbie… — wyszeptał z jadem.
— Uno,
nie masz za co. Dos, pff… komplement jak dla kogo. Tres, skarba to ty możesz
sobie w tyłek wsadzić. Cuatro, nie udawaj takiego twardziela, bo i tak ci to
nie wychodzi.
Julia
wybuchła głośnym śmiechem, a zaraz po niej Seamus.
—
Bardzo śmieszne… Naprawdę, strasznie mnie to śmieszy… — prychnął.
— Musi
się wtedy bardziej postarać, bo miało cię to ośmieszyć — zaśmiała się panna
McCorwin.
— Zamknij
się, McCorwin — warknął zdenerwowany. — Ale wiesz co? Chodź mam do ciebie
sprawę.
—
Nigdzie z tobą nie idę, ulizańcu.
— Bo
już się tym obchodzę… — syknął i pociągnął ją w stronę wielkiego dębu.
—
Puszczaj mnie popaprańcu! — krzyknęła, a on zakrył jej usta. — Jak… mne… ne…
puscis… to… bede… kszyceć…
— A
krzycz sobie ile chcesz! — zaśmiał się wrednie.
—
Skolo… sces… — powiedziała i mocno ugryzła go w rękę. — Aaaaa! Pomoooocy!
Raaatunku! Aaaaa!
— Dobra,
zamknij mordę! — krzyknął, po tym jak zaczęła wrzeszczeć. — Chcę ci coś
powiedzieć!
— Aaaa!
Co…?
—
Gówno.
— I
tylko po to robisz z siebie idiotę, bo chce ci się srać?
— Co?! Nie! — zaprzeczył z jadem. —
Chodzi o to, moja parszywa kuzyneczko, że twój ojciec kazał ci coś przekazać.
— Tak
mnie to obchodzi jak zeszłoroczny śnieg — parsknęła rozbawiona.
— A ja
mam głęboko w dupie, to co cię obchodzi — warknął zirytowany. — Twój ojciec
mówi, że jesteś najgorszą z jego sześciu córek i powinnaś się za siebie wstydzić.
Przyjaźnić się ze szlamami i zdrajcami krwi. Myślałem, że jesteś trochę więcej
warta, niż takie coś. Jednak się pomyliłem i to mocno… No i powiedział, że
jeśli nie przestaniesz z nimi trzymać, to cię wydziedziczy.
— I
właśnie w tym momencie nasze drogi się rozchodzą, Draco — wyszeptała ze
spuszczoną głową. — Przekaż tacie, że po nim się nigdy tego bym nie
spodziewała, a matce, że jest zwykłą szmatą, która zmusza mojego ojca do takich
właśnie wyskoków. Myślałam, że chociaż ty mi zostałeś w tej powalonej rodzince,
ale się pomyliłam i teraz żałuję, że zmarnowałam tyle czasu na naszą przyjaźń,
Smoku.
—
Smokiem jestem tylko dla przyjaciół, McCorwin. To ja żałuję, że zmarnowałem
tyle czasu na tak nic nie wartą zdrajczynię krwi… — wysyczał jej prosto w twarz
z drwiną.
Zabolało
jak jeszcze nigdy dotąd. Jej najukochańszy kuzyn w tej chwili przestał dla niej
istnieć. To nie był ten sam kochany Draco, który umiał zawsze jej pomóc,
doradzić czy przytulić. Ten chłopiec był podłym, wrednym i bezuczuciowym
Malfoyem jak jego ojciec. No tak… I wtedy kłamał mówiąc jej, że nie będzie taki
jak Lucjusz, że będzie dobry. U niej w domu też jest do dupy. Matka, która bije
całą jej rodzinę, ojciec, który jak głupi się jej słucha, siostry to jakieś
powalone pindy, a brat? Szkoda gadać, był taki sam jak teraz Dracon. Na miejscu
smutku pojawiła się wściekłość. Niech on lepiej ucieka gdzie pieprz rośnie, bo
jak ona go dorwie, to nie będzie czego z niego zbierać. On jest jakiś
nienormalny! Przyjaciel… Też jej coś. Zaraz mu da przyjaciela, niech on tylko
jeszcze coś powie!
— Poza
tym… — zaczął z kpiną. — Ty serio wierzyłaś w tę naszą przyjaźń?
— Ha ha
ha! Chyba cię coś jebie! — zaśmiała się bardzo głośno.
— To
dobrze, że się rozumiemy — powiedział z wrednym uśmiechem. — Jesteś lekko smutna,
Jul.
— Mam
na imię Julia, a ty już nie masz prawa się tak do mnie zwracać — prychnęła,
krzyżując ręce na piersi.
— Byliśmy
przyjaciółmi i to cholernie dobrymi.
— No
właśnie, byliśmy… Do tego z twojej strony była to udawana przyjaźń.
— No
tak… Dobra, to spadam stąd, McCorwin — powiedział ironicznie. — A ty wracaj
lepiej do tych swoich szlamowatych koleżków.
— Nie
obrażaj moich przyjaciół! — warknęła i przywaliła mu pięścią w oko, a chłopiec
głośno krzyknął.
— Ała!
Ała! Ała! — wrzasnął pełnym bólu głosem. — Ona mnie zabiła! Ała! Ała! To boli!
— Nie
zabiłam tylko podbiłam oko, a to różnica. Malfoy, Malfoy, ty babo jedna!
— Jak
śmiesz, zdrajczyni?!
— Jak
śmiesz, zdrajczyni?! — przedrzeźniła go drwiącym głosem. — A śmiem, śmiem.
— Idź
stąd!
— Boli
cię głowa, idioto?
— Nie,
a ciebie?
— To
było pytanie retoryczne.
— To
też.
— Aha,
żal mi ciebie — powiedziała z pogardą.
— Dobra,
to ja idę! — warknął i odszedł, starając się zakryć oko.
Blondynka
wróciła do dwójki przyjaciół z podniesioną głową, którą od razu spuściła kiedy
znalazła się obok Hermiony. Orzechowooka od razu zauważyła, że jest coś nie
tak. Spojrzała na nią podejrzliwie, a potem swój wzrok skierowała w stronę
blondwłosego Ślizgona.
— Co
zrobił ten frajer?
— Nie
istnieje dla mnie… — mruknęła rozbawiona.
— Co
zrobił?
—
Wkurzył mnie.
—
Czyli?
—
Obraził moich przyjaciół i nakapował się rodzicom.
— A to
gnój, niech ja go tylko dorwę… — zagroziła Hermiona.
— Dałam
już mu w mordę — powiedziała beznamiętnie.
—
Bolało go?
— Jak
cholera, prawie się poryczał! — wybuchła nagle śmiechem. — Ma podbite oko, co
najmniej…
— Chcę
to zobaczyć jutro, kiedy będzie gorzej… — powiedzieli w tym samym momencie
Hermiona i Seamus.
Podnieśli
się z ziemi i wrócili do PW, gdzie czekali już na nich wszyscy Gryfoni.
—
NIESPODZIANKA! — rozległ się wrzask po całym pomieszczeniu.
— O w
dupę… — wyszeptała zaskoczona McCorwin. — Co wy odwalacie.
W tym
momencie na scenę wszedł Ronald Weasley ze spuszczoną głową.
— Nikt,
oprócz kilku osób, nie wie po co tu jesteśmy. Pewnie myślicie, że to kolejna
impreza i tak właśnie jest, ale jest to balanga przeprosinowa — powiedział
spokojnie. — Hermiono, Julio zachowałem się jak kretyn i bardzo was za to
przepraszam. Mam nadzieję, że mi wybaczycie…
Zdziwione
dziewczyny spojrzały na siebie zaskoczone, a potem przytuliły się do
przyjaciela i wyszeptały ciche „Wybaczamy…”, a potem impreza się rozkręciła i
trwała do rana.
--------------------------
Hej, skrzaty :*
W tym tygodniu już się rozdział nie pojawi, przykro mi :c
Nie będzie świadectwa z paskiem, a u was? xD
Przepraszam, że w tym rozdziale tyle przekleństw, ale Julka jest czystej krwi ;p
Dedykuję ten rozdział Gabi <3
Zgredek ♥
Pierwsza! Rozdział genialny i czekam na nexta.
OdpowiedzUsuńPozdrówka!
RosePs
Dziękuję :*
UsuńDruga :D nA dniach pojawi się sensowny kom xd
OdpowiedzUsuńObiecałąm sensowny kom, ale przepraszam nie mam czasu go dodać -_-
UsuńCo Ci powiedzieć ten rozdział mnie zachwycił , wielbię twoich bohaterów :D
Piszesz takim lekkim piórem, że nawet nie zorientowałam się kiedy rozdział się skończył. Co mam ci jeszcze napisać, co ? Przecież ty to wszystko wiesz.
Pozdrawiam i czekam aż sie odezwiesz na priv :D
Paulla K
Ps. zapraszam na nowy rozdział u mnie
Czy ty wiesz, jak ja kocham te twoje komentarze? c':
UsuńDziękuję, skarbie <3
Trzecia :D SUPER!
OdpowiedzUsuńKrótko, zwięźle, ale jak mi się morda cieszy :D
UsuńDziękówka :*
Jestem tutaj pierwszy raz, ale mnie zachwyciłaś (Oczywiście pozytywnie). Świetny kursor! Przyznam się, że przez 6 minut bawiłam się nim i tym gwiazdkami. Zapraszam do mnie, w pierwszym linku jest mój pierwszy prolog, któy dzisiaj dodałam więc liczę na szczerą krytykę, a w drugim mój blog o książkach. Serdecznie zapraszam.
OdpowiedzUsuńhttp://life-is-brutal-now.blogspot.com/
http://experience-the-story-again.blogspot.com/
Dziękuję <3
UsuńW wolnym czasie na pewno zajrzę :3
Jezusie, Zgredziu, przepraszam! ;c
OdpowiedzUsuńNie nadrobiłam ani jednego. Boże, jak mi głupio teraz... Nawet nie wiesz, jak! :c Mam nadzieję, że mi wybaczysz! OBIECUJĘ, że do końca tygodnia (czyli do piątku), nadrobię WSZYSTKIE do 20 rozdziału przygód Lunatyków! MASZ MOJE SŁOWO, SKARBIE! :c ♥
Jeśli nie dodasz nic do piątku, pod tym komentarzem pojawi się nowiutki, długi komentarz ode mnie :<
PS. Odpowiadając na to, co napisałaś u mnie... Ja w sekrecie zaczęłam Dramione i 2 dni temu opublikowałam prolog! Zapraszam więc tutaj: http://nothing-goes-as-planned.blogspot.com/
Jest to baaardzo nietypowe Dramione, ponieważ... A nie zdradzę! Jak wejdziesz, przeczytasz, to się przekonasz! :D <3
I jeszcze na blogu o Lucy jest 14 rozdział XD Nie wiem, czy zauważyłaś XD :3
PS.2: TRZYMAJ SIĘ! :)
PS.3. Kochaaaaaam Cię :3
Twoja nieogarnięta, zawstydzona Ev. :c ♥
Pewnie się nie spodziewałaś, ale nadrobiłam wszystkie rozdziały! Wszyściutkie co do akapitu, opisu, dialogu, zdania, literki, przecinka, kropki i myślnika! Przecudnie było tak czytać w nocy *o* Było czuć magię i w ogóle! :D
UsuńBiedny Harry był w Skrzydle Szpitalnym. Szkoda mi go było :c Ale bardziej szkoda mi było Julii i Hermiony, kiedy Ronald Damski-Bokser-Weasley rzucił się z pięściami na Julkę! Przecież kobieta to święta rzecz! Jak on mógł?! :o
Tak szczerze, to widzę, że nie oszczędzacz Julii... Najpierw Ron, potem Hermiona, która mówi, że Jul nie wie, co to przyjaźń, a na końcu ten przebrzydły padalec Malfoy! No i jeszcze matka, która ją Cruciatusem karała! PODŁA JĘDZA! A FE, A FE, A FE!
Na końcu Ronuś się zrehabilitował za to niegentlemańskie zachowanie. Dostał ode mnie dużego plusa! Ba, 2785487354235872523755655892 plusów! <3
Czekam na 21, nadal nie mogę po tym, jak powiedziałaś mi TO COŚ o Snapie (schiza, schiza, trauma do końca życia...), pozdrawiam i życzę weny! :*
Twoja Eveneth Salvatore Black Snape Potter Weasley Somerhalder Lerman Sheeran <3
i tak na oświecenie...
LUMOS LUMOS LUMOS LUMOS LUMOS LUMOS LUMOS LUMOS LUMOS LUMOS LUMOS LUMOS LUMOS LUMOS LUMOS LUMOS LUMOS LUMOS LUMOS LUMOS LUMOS LUMOS LUMOS! :3
Ojejku... Dziękuję za taki cudny komentarz *0*
UsuńJulka, grzecznie mówiąc, będzie miała "trochę" pod górkę. Takie już życie arystokratki, która poszła do Gryffindoru i zaprzyjaźniła się z nieodpowiednimi ludźmi. Cholernie przypomina mi Syriusza... :D
Hahahahahaha, nie spodziewałaś się, że Snape jest...? XD
Przy nazwiskach zapomniałaś o "Malfoy", skarbie :*
Dziękuję za tyle LUMOSÓW <3
SKANDAL :c
Usuń